fbpx
Kartka z albumu florystycznego Elizy Orzeszkowej. Na czerwonym tle wyklejony z zasuszonych kwiatów bukiet.
Artykuły,  Literatura,  Podcast: Jak zachwyca?

“Nad Niemnem” z dorosłej perspektywy, czyli jak mezalians utopił się w Niemnie

Zacznijmy od tego, że w pierwszej połowie XIX w. Nad Niemnem czytamy trochę jak cenzorzy rosyjscy w 1888 roku. W liście do Malwiny Blumberg – tłumaczki powieści na język niemiecki – Orzeszkowa zwraca uwagę na trudności związane z tłumaczeniem tej książki. Jedną z nich jest język i obyczaje zaścianka, a drugą, istotniejszą, „styl więzienny” utworu, w którym wiele jest symboli, niedopowiedzeń, odwołań do narodowej pamięci.

Może Niemcy zrozumieją nasz styl więzienny, a miejsca zbyt już niejasne może znajdziesz sposób wyjaśnić nieco, bez drażliwych wymieniań faktów i imion własnych (jak oto: Rosja, Polska itp.). Unikać imion własnych i zbyt wyraźnych, w tym spoczywa cała sztuka. Na przykład wyraz „powstanie” i data 1863 r. ani razu w powieści wspominanymi nie są, ale trzeba wszystko tak zrobić, aby czytelnik zrozumiał, że nici powieści zadzierzgnięte są u tego faktu i tej daty.
(…) Węzeł ten, z przyczyn cenzuralnych, osłonięty jest woalem przemilczeń i przenośni, który z łatwością przebija oko polskiego czytelnika. (…) Jest to, można powiedzieć, styl więzienny: na to słowo tyle zwierzeń, na tamto tyle, taki znak na pojęcie, na tamto inny. I rozumiemy się – autor z czytelnikiem – wybornie. Czy jednak zrozumieją cudzoziemcy?

Czytamy przede wszystkim to, co jest nam znane, co rozumiemy, a ukryte przez Orzeszkową sensy są nam niedostępne. Z tej prostej przyczyny, że zarówno my, jak i cenzorzy nie mamy dostępu do umysłu i serca Polaka pod koniec XIX w.

Czy to źle?

Oczywiście, że nie. Dobre powieści można czytać na wielorakich poziomach, w zależności od zainteresowania, wiedzy, wcześniejszych lektur itp. Na przykład czytanie Lalki jako historii miłosnej jest jak najbardziej uprawnione, bo to jeden z poziomów Prusowej historii. Podobnie w Nad Niemnem – historia miłości panny z dworu z młodzieńcem ze szlachty zagrodowej. Chcę jednak pokazać, że takie cenzorskie zanurzanie się w odczytywanie ukrytych sensów może wprowadzić nasze czytanie na zupełnie inny poziom i odsłonić przed nami bogactwo, które będzie dla nas znaczące – tu i teraz, dla naszego życia. Indywidualnego i społecznego.

O Nad Niemnem można pisać w różnych kontekstach, a jednym z nich jest przyroda. Przyglądam się jej funkcji, trochę na przekór dość powszechnemu utyskiwaniu na opisy przyrody w powieści. Że niepotrzebne. Że za długie. Że zbyt szczegółowe.

Bardzo spodobało mi się to, co zrobiła Ela Szurpicka – artystka, która na wystawie w Muzeum Literatury z okazji jego 70-lecia stworzyła intrygującą instalację. Srebrnym markerem wykreślała ona, czytając powieść na żywo (jest to również filmowane i możliwe do obejrzenia post factum), wszystkie opisy przyrody. Przeglądając potem tę książkę ze skreśleniami, uświadamiamy sobie, jak ważnym elementem świata powieściowego jest natura. To ona spaja całą historię i czyni ją sensowną – tym głębokim, metafizycznym sensem. Tak właśnie mezalians topi się w Niemnie.

Dlaczego mezalians?

Nad Niemnem wyrosło z zamówienia, jakie na powieść złożył u Orzeszkowej Marian Gawalewicz, redaktor „Tygodnika Ilustrowanego”. (Od II poł. XIX w. sukces powieści drukowanej w odcinkach w gazecie zapewniał jej stały dopływ gotówki, dlatego redaktorzy polowali na jak najlepsze tytuły i autorów). Gawalewicz chciał tekstu o stosunku młodego pokolenia do starego oraz stosunków między obywatelami wiejskimi a szlachtą zagrodową. Był już nawet tytuł: Mezalians. Powieść zapowiedziana była w 1884 roku, ale pisarka siadła do niej dopiero w 1886 roku, kiedy przebywała w dworze Miniewicze, należącym do byłego powstańca – Jana Kamieńskiego. Wówczas to zmienił się tytuł – na Nad Niemnem – i taki już pozostał.

Orzeszkowa nie zrezygnowała jednak całkowicie z pomysłów Gawalewicza. Przyjęła je, ale twórczo przetworzyła, wychodząc od tego pierwszego supełka, od którego zaczęło się tkanie powieści. Tym supełkiem było powstanie styczniowe i jego trauma, oraz to, czego doświadczyła autorka po nim. Wielokrotnie wspominała, że to właśnie wydarzenie uczyniło z niej pisarkę.

Nad Niemnem, choć zawiera partie, nazwijmy to, romansowe, a także społeczne, nie sprowadza się tylko do powieści romansowej czy społecznej, osadzonej w tradycji realistycznej. Choć w wielu tekstach utożsamia się ten tekst z wielką powieścią realistyczną (a sama Orzeszkowa, analizując współczesne jej powieści, ten gatunek bardzo poważała), to wątek przyrody sprawia, że trudno tak jednoznacznie utożsamić Nad Niemnem z realizmem francuskim chociażby.

Zobaczmy razem, co sprawia, że realistyczne, szczegółowe opisy przyrody przekraczają granicę dokładnego odwzorowania rzeczywistości – inaczej mówiąc, transcendują sens powieści, dotykając ją metafizyką.

Zacznijmy od początku Nad Niemnem

Pierwszy akapit powieści to szeroki, a jednocześnie szczegółowy opis pewnego niedzielnego, nadniemeńskiego przedpołudnia. Widzimy kolory, czujemy zapachy, dotykamy faktur. Niektórzy już w tym momencie odpadają i przekładają stronę, żeby dotrzeć do jakiejś akcji.

Tak, opisy przyrody, zwłaszcza te długie, są statyczne. Ale nie jest to bez znaczenia dla idei utworu. Czytelnik jest rzucony od razu na głęboką wodę, zanurzony natychmiast, a nawet utopiony, w naturze – jej bogactwie i różnorodności. I tak jak w pierwszym momencie owego zanurzenia widzimy plamy, zarysy konturów, wszystko nam się zlewa, to po chwili rzeczy nabierają konkretnych kształtów, zaczynamy dostrzegać szczegóły. Aż w końcu zaczynamy rozumieć, co widzimy.

Długi pierwszy opis przyrody nadniemeńskiej Orzeszkowa kończy zdaniem: „W tym ruchu ludzkim odbywającym się na urodzajnej równinie czuć było najpiękniejszy dla wiejskiej ludności moment święta: wesoły i wolny w słoneczny i wolny dzień boży powrót z kościoła”.

Gdyby autorka w ten sposób zaczęła powieść, a potem od razu przeszła do opisywania Justyny i Marty, mielibyśmy zwykły wstęp do powieści o mezaliansie i stosunkach panujących na wsi. Tymczasem, wrzucony w samą otchłań przyrody, czytelnik, jeśli tylko się nie zniechęci, jest w stanie doświadczyć jej sacrum. Mam również takie wrażenie, że może również doświadczyć misterium fascinans (tajemnicy fascynującej), które, obok misterium tremendis (tajemnicy przerażającej), stanowi, według Rudolfa Ottona, religioznawcy z początku XX w., element doświadczenia religijnego.

Od samego początku utworu czytelnik czuje, że nie jest to po prostu powieść realistyczna.

Fizycznej, przedstawionej w zmysłowym szczególe przestrzeni nadniemeńskiej pisarka nadaje w swej powieści znaczenia, kierujące naszą uwagę w stronę mitu czy symbolu (najczęściej alegorii).

J. Sztachelska, “Nad Niemnem” jako epopeja kresowa

Dotyczy to nie tylko rozpoczęcia powieści, ale również na przykład opisu puszczańskiej przyrody wokół grobu Jana i Cecylii czy mogiły powstańców.

Wracając do rozpoczęcia Nad Niemnem, badacze zwracają również uwagę na perspektywę, z której została pokazana okolica. Ja użyłam obrazu zanurzenia, ale świat nad rzeką widzimy najpierw z góry, unosząc się nad polami i Niemnem, niczym boskie oko widzące wszystko, a potem powoli schodząc niżej, dostrzegając coraz więcej, szczegółowiej, aż do pojedynczych kwiatów i traw. W teologii mówi się, że Bóg widzi wszystko w jednym momencie w ogóle i w szczególe. Początek Nad Niemnem można nazwać takim boskim spojrzeniem. Kolejny trop w przełamywaniu zwykłego opisu.

Cofnijmy się jeszcze – źródło Nad Niemnem

Zastanawiając się nad sensem tych długich i szczegółowych opisów przyrody w powieści, warto wiedzieć o doświadczeniu samej Orzeszkowej. A ta była freakiem przyrodniczym, zwłaszcza jeśli chodzi o najbliższą jej okolicę.

Tworzyła zielniki i albumy florystyczne (kartę z jednego z nich widać na zdjęciu). Miała dużą wiedzę z botaniki ludowej oraz etnofarmacji. Czerpała ją zaś u źródeł – u wiejskich zielarek. Zbierała, suszyła, opisywała rośliny (z jej zapisków korzystali później botanicy i etnografowie), a następnie układała je w finezyjne kompozycje. Potem zaś finezyjnie układała słowa.

W cyklu „Kwiaty i ludzie nad Niemnem” pisała na przykład:

szczaście (to jest szczęście, przymiotno ostre, Erigeron acre). Dziewczęta w czasie żniwa za pas go zatykają, co im zręczności i szybkości w pracy ma przysparzać. U szlachty zagrodowej także: szczęście, ale inaczej używane. We włosy dziewczyny wplecione, jeżeli zakwitnie, to ukochany wzajemnie kocha

A potem wplatała ten opis w Nad Niemnem:

ta wijąca się gałązka drobnym, różowym kwiatem osypana, to szczęście. Nazywa się ona szczęściem dlatego, że wróży dziewczętom. We włosy wpleciona, jeżeli zakwitnie, ukochany kocha wzajemnie. A wzajemność w kochaniu czyż nie jest szczęściem?

Przyroda interesowała ją zawsze w kontekście. Chciała wiedzieć, do czego służą rośliny miejscowej, białoruskiej ludności – ich wykorzystanie w gospodarstwie, farmacji, magii, przyśpiewkach, języku. „Folklor okazał się bezcenną żyłą kruszcu dla całego pisarstwa Orzeszkowej” (E. Jankowski).

Nad Niemnem z miłości do natury

Orzeszkowa wplotła w materię historii dwóch skłóconych rodzin: Korczyńskich i Bohatyrowiczów swoją wiarę w harmonijne współistnienie człowieka i natury. Szczególnie istotna była dla niej zdolność przyrody do cyklicznego odradzania się. Wbrew wzbierającemu od końca XIX w. poczuciu braku sensu i końca cywilizacji, w kreacyjnej sile przyrody, która stwarza się wciąż na nowo, widziała ratunek dla procesów kulturowych i społecznych.

Badacze zwracają uwagę na podobieństwo w tym momencie (choć nie tylko w tym) z Panem Tadeuszem. To porównanie pojawiło się zresztą od razu po wydaniu powieści. Józef Bachórz wskazuje na trop grobów. Stały się one kolebką odnowienia istnienia. „Mogiła nie tylko przypomina, ale zarazem uczestniczy w rozwoju akcji: spaja wydarzenia, łączy postawy, zaciera różnice, likwiduje konflikty”. Powstańcy, których mogiła znajdowała się w lesie, zginęli latem, stając się zasiewem, ziarnem, które obumarłszy, wydaje później plon – zgody, wspólnej pracy na rzecz ojczyzny. (Przypominam, że zostali w niej pochowani ojciec Jana Bohatyrowicza oraz Andrzej, brat Benedykta Korczyńskiego, wspólnie walczący za polską sprawę). Przy grobie Jana i Cecylii (protoplastów Bohatyrowiczów) Justyna zaczyna zaś czuć, kim naprawdę jest (przedtem zaś „była nikt to”).

Akcja powieści toczy się latem – takim specyficznym momencie, w którym jednocześnie doświadcza się obfitości i patrzy w kierunku utraty. Lato to czas zbierania plonów na zimę. Z ofiary tamtego lata (w roku powstania styczniowego) płynie wzmocnienie na zimę represji, walki o ziemię, o naród.

Dla Orzeszkowej mądrość i harmonia natury są jedyną drogą zrozumienia historii i wyciągnięcia z niej mądrych wniosków. Obserwacja przyrody staje się paralelą dla wydarzeń historycznych.

Nad Niemnem jako droga do raju

Istnieje tu stara legenda, że niegdyś Bóg rozkazał aniołom swoim wziąć na ręce Eden i przenieść go z jednego krańca świata na drugi. Istoty niebiański, skrzydlate, lecz wątłe, pełniły rozkaz, jak mogły, niosły brzemię rajskie wprawdzie, niemniej ciężkie, nie podołały i upuściły go nie tam, gdzie było przykazano.

Tak pisała Orzeszkowa z Alp do Marii Godlewskiej.

W jej przekonaniu aniołowie upuścili Eden nad Niemnem.

Początek powieści jest zarazem jej szczytowym punktem, apogeum rozwoju życia i afirmacją natury. Przy tym kreowanie powieściowego świata powtarza działanie Stwórcy (…). Narrator Orzeszkowej opowiada najpierw o słońcu i świetle, potem o sklepieniu nieba, następnie oddziela wzgórza od rzeki, powołuje do życia rośliny, ptaki, owady. Wreszcie ukazuje domostwa, dzieła rąk człowieka i samych ludzi. (…) Doskonała jest również ta kraina, do której przybędą Jan i Cecylia, będący uosobieniem pierwszych rodziców: Adama i Ewy. (…)
Otwarcie powieściowego świata jest absolutne i niezmierne. (…) Nie Bohatyrowicze i nie Korczyn ukazano, ale fragment ziemskiego uniwersum. Wszystko jest tu harmonijne i harmonię zapowiada. W pejzażu okolicy można dostrzec elementy planu idealnego: koło, łuki i linie czy symetrię elementów (widnokrąg, półkole rzeki, półobręcz złota przepasana wstęgą, zginający się w półkole z biegiem rzeki sznur domostw, na jednej linii dwór i szereg dworków, białe drogi i strumienie miedz). Konstrukcją wstępu rządzą reguły architektury sakralnej, wypracowane przez starożytnych (…). Taka geometria miała wywoływać skojarzenia „organiczne”, będące odbiciem proporcji ciała ludzkiego. Budowla doskonała naśladowała dzieła przyrody i anatomię człowieka. W świetle tak pojmowanej architektury nadniemeńskiej pejzaż jest w swej proporcji oraz geometrii doskonały i święty, a jest też odzwierciedleniem człowieka: jego ciała i jego pracy

M. Kreft, Śmierć białych motyli

Świątynna atmosfera natury powtarza się i w puszczy, i podczas żniw. To nie jednorazowy akt. Jesteśmy na rajskiej ziemi, ziemi świętej, naznaczonej boską obecnością. Wobec niej dzieją się sprawy ludzkie. Przy czym jedna uwaga – nie chodzi tu o jakiekolwiek wyznanie, religię, ale o metafizyczne doświadczenie Transdendentnego.

Zanurzenie się w naturę pozwala doświadczyć niedoświadczalnego. Przyroda to bowiem materia boska, przemawiająca do tych, którzy kochają naturę. Bóg ukazujący się w naturze jest niezmienny, stały, towarzyszący. Na małej przestrzeni nadniemeńskiej ziemi Orzeszkowa ukazuje wielkie dzieje w perspektywie metafizycznej i historycznej. Niemen i jego okolice stają się synekdochą – czyli częścią oznaczającą całość.

Jolanta Sztachelska w swoim artykule zauważa też, że symptomem upadku Korczyna jest brak więzi z naturą – puszczą i rzeką (Benedykt tam nie chodzi) – mimo miłości do ziemi. Na marginesie dodam, że Benedykt jest bardzo ciekawą, tragiczną postacią – wybrał bowiem walkę o ziemię jako priorytet patriotyczny, sprzeciwiając się przez to ideałom demokratycznym, za które zginął jego brat i Jan Bohatyrowicz. Dbając o majątek Korczyn, musiał procesować się i użerać z Bohatyrowiczami, którzy w różnych momentach chcieli zgarnąć trochę ziemi dla siebie. A nad tym cały czas wisiały represje carskie.

Benedykt sam wygania się z raju, w pocie czoła i w mozole uprawiając ziemię, a zapominając o naturze.

Niemen jako naród

Jeszcze jeden trop przyrodniczy to obraz Niemna jako narodu. Rzeka bowiem zbiera w sobie różne mniejsze dopływy, tworząc jedną, wielką całość.

Jan Detko zauważa, że Orzeszkowa pierwsza w literaturze II połowy XIX w. wskazała, że demokratyczne hasła były immanentną wartością powstania styczniowego. A ono samo to nie tylko zryw patriotyczny, ale również rewolucja społeczna. Oczywiście, nie wszyscy chcieli takiego zbratania z chłopami czy szlachtą zaściankową, ale przywódcy powstania doskonale zdawali sobie sprawę, że aby wygrać, właściciele ziemscy muszą stanąć do walki ramię w ramię z ludem.

Różnie to wychodziło i nie będę w to teraz wnikać. Ważne, żeby zauważyć również ten potencjał Niemna – rzeki dumnej, pięknej, zbierającej w sobie różne prądy. Zresztą, Orzeszkowa nie bała się oddać głosu przedstawicielom opcji, których nie pochwalała. Ukazywała ich w odpowiednim świetle (złym), ale bardzo wiernie oddawała pragnienia i wizje dotyczące przyszłości Polski.

Nad Niemnem wpada do morza, czyli na zakończenie

Stanisław Brzozowski, który na początku XX w. rozpoczął bardzo silną krytykę dotychczasowej literatury, z Sienkiewiczem na czele, napisał o Nad Niemnem, że to „jedna z najpiękniejszych książek polskich”.

Mam świadomość tego, że długie i szczegółowe opisy przyrody mogą być męczące w lekturze. Jeszcze gorzej mają ci, którzy mają afantazję (czyli myślą wyłącznie słowami i  w ich głowach nie pojawiają się obrazy podczas czytania) – dla nich czytanie tych opisów jest koszmarem. Jednak w zasadniczej większości jesteśmy w stanie zanurzyć się w naturze Nad Niemnem i dać się jej ponieść – tak by to ona kierowała odczytywaniem przez nas akcji (wcale nie jakiejś dynamicznej).

Wnikliwsze spojrzenie na powieść Orzeszkowej, pytanie „po co ona to w ogóle pisała”, może przynieść naprawdę wiele czytelniczych odkryć. Ale nie tylko. Kiedy w tym tekście co chwila używałam słowa „zanurzenie”, przyszła mi na myśl praktyka shirnin-yoku – terapeutycznych kąpieli leśnych, których praktykowanie rozpoczęto w Japonii i stamtąd rozprzestrzeniło się na cały świat. Czytanie Nad Niemnem może być taką literacką kąpielą w naturze. A po niej warto wyjść z domu, stanąć bosymi stopami na trawie, zamknąć oczy, poczuć siebie i świat.

Do czego Cię gorąco zachęcam.


Jeśli podobał Ci się ten tekst, możesz postawić mi kawę w buycoffe.to 🙂 Dziękuję.


Bibliografia:

H. Bilutenko, O symbolach i znakach w powieści „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej.

J. Detko, Eliza Orzeszkowa, Warszawa 1971.

S. Eile, Ideał powieści pozytywistycznej: “Nad Niemnem” Orzeszkowej, “Pamiętnik Literacki” 1974, 1.

E. Jankowski, Eliza Orzeszkowa, Warszawa 1964.

M. Kreft, Śmierć białych motyli. Eliza Orzeszkowa. Biografia, wyobraźnia, idee, Gdańsk 2019.

A. Mazur, Dwie utopie realizmu: “Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej i “Późne lato” Adalberta Stifnera, “Pamiętnik Literacki” 2000, 2.

J. Sztachelska, “Nad Niemnem” jako epopeja kresowa

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *