fbpx
5 mitów na temat doobrego pisania
Artykuły,  Biznes i marketing,  Język,  Kultura,  Literatura,  Warsztat pisarza

5 MITÓW NA TEMAT DOBREGO PISANIA

Tak to już jest, że pewne mity i przekonania układają nam świat. O ile przekonania mogą być wspierające, o tyle mity należą do przekonań niewspierających, a związane są z takim patrzeniem na świat, które hamuje nasze działanie i rozwój. Dlatego postanowiłam rozprawić się z pięcioma mitami na temat dobrego pisania. Jest ich więcej, a każdy z nas ma jeszcze jakieś swoje. Ale mam nadzieję, że ten tekst będzie wstępem do zmian w Twoich niewspierających przekonaniach.

A jeśli już sobie z nimi poradziłaś_eś? Świetnie! Działaj dalej!

Żeby zaś nie zostawić Cię z samymi mitami, na końcu każdego proponuję swoją wersję przekonania, które wspiera w dobrym pisaniu.

1. DOBRE PISANIE BIERZE SIĘ Z NATCHNIENIA

Natchnienie to zazwyczaj w naszych głowach tajemnicza istota, która przychodzi, kiedy chce i odchodzi w podobny sposób, nawiedza tylko wybranych i sprawia, że człowiek pisze, pisze, jakby jutra nie było.

To mit.

Tym bardziej szkodliwy, że uzależnia nasze pisanie od jakichś nieznanych sił z zewnątrz. Wszak natchnienie to iskra Boża, łaska Boża, energia, głos z góry (z boku, z dołu – jak kto woli), podszept anioła/diabła itp.

Oczywiście sami pisarze przyczynili się do takiego pojmowania, a nawet czczenia natchnienia. Weźmy taki fragment z Fajdrosa Platona:

Trzeci od muz pochodzi szał i natchnienie takie, co młodą, świeżą, czystą duszę porywa, a ona się budzi i wybucha w pieśniach i w innej twórczości artysty, a tysiączne czyny przodków zdobiąc, potomnych wychowuje. Kto bez tego szału Muz do wrót poezji przystępuje, przekonany, że dzięki samej technice będzie wielkim artystą, ten nie ma święceń potrzebnych i twórczość szaleńców zaćmi jego sztukę z rozsądku zrodzoną.

Po przeczytaniu go, wielu od wrót poezji odwraca się, bo przecież świętego szału twórczego nie dostąpili.

Podobną wizją natchnienia karmili nas romantycy. Dla Słowackiego natchnienie związane było z darem prorokowania (patrz Anhelli), dla Mickiewicza z marzeniem (patrz Godzina myśli). Konrad z Dziadów cz. III mdleje po wygłoszeniu Wielkiej Improwizacji. Kojarzycie slamy? Bardzo często podczas takich występów, czy to związanych z hip hopem, czy poezją czy kabaretem, najważniejsza jest właśnie improwizacja. No więc wcale nie jest to jakiś współczesny pomysł. Pojedynki na poetyckie improwizacje były dość częste właśnie w romantyzmie. Jak wspominał Leonard Niedźwiedzki:

Na imieniny Mickiewicza improwizował Słowacki, sypiąc mu pochwałę najzręczniejszą, najgodniejszą z pochwał. Mickiewicz mu odimprowizował. Był natchniony dobrze, miał szampana w głowie niemało. Wszyscy się spłakali, a Ropelewski nawet z płaczu zachorował. I wtedy w tym uniesieniu płaczącym postanowiono dać puchar Mickiewiczowi.

„Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej” 6/1958

Podoba mi się ten fragment ze względu na dość prawdziwe stwierdzenie: „Był natchniony dobrze, miał szampana w głowie niemało”. Taaak, używki również pomagały w osiągnięciu natchnienia, czyli tworzenia poza świadomością i rzemiosłem. Innym słynnym przykładem takiego podejścia do natchnienia są obrazy Witkacego.

Kilka razy w mediach społecznościowych pisałam o swojej miłości do rękopisów. Przeglądanie ich pomaga również w uporaniu się z mitem natchnienia. Okazuje się bowiem, że, poza czystopisami przygotowywanymi już dla kogoś, w wersji ostatecznej, we wszystkich rękopisach pełno jest poprawek, skreśleń itp. Widać pracę pisarza nad tekstem. A zatem słowa wcale nie spływały im z piór na papier same z siebie. Praca koncepcyjna była obecna zawsze.

Jak to jest z tym natchnieniem?

Bo rzeczywiście jest kilka takich zjawisk związanych z pisaniem, a które są kojarzone z natchnieniem, mających wpływ na nasze pisanie.

1. Praktyka pisania na gorąco

To taki moment, czasem zwany flow, w którym siedzimy i piszemy wszystko, co nam się w głowie urodzi. Czasem jesteśmy już po jakichś przemyśleniach, a czasem po prostu na bieżąco spisujemy nasze myśli. W większości przypadków jest to tekst do obróbki albo taki, z którego wyłuskać możemy później złote myśli, krótkie hasła itp.

Do takiego momentu potrzebny jest oczywiście czas i miejsce, a że zgranie tych trzech rzeczy jest jednak ciężkie, nie zdarza się często. Warto natomiast takie momenty łapać i z nich korzystać, nie uzależniając jednak całego naszego pisania od nich.

2. Pomysły

Oooo, te to dopiero pojawiają się, kiedy chcą, i znikają tak samo. Najczęściej wpadają do głowy, kiedy nie mamy ich jak zapisać. Ale możesz u siebie zaobserwować te sytuacje, w których najczęściej pomysły pojawiają się w Twojej głowie.

Dla Agathy Christie takim inspirującym momentem było na przykład zmywanie. Pisarka uważała je za tak nudne zajęcie, że urozmaicała je sobie wymyślaniem rozmaitych historii, które znajdowały swój finał w jej kryminałach.

Samo pisanie bez pomysłu, po prostu na zasadzie „siadam i piszę, cokolwiek”, potrafi również zrodzić ciekawe pomysły z nudy.

Po prostu obserwuj siebie i znajdź swój „moment”. No i najważniejsze, nie zapomnij o tym, że pomysły trzeba zanotować.

O narzędziach do notowania przeczytasz w miniporadniku 5 wskazówek i narzędzia, które ułatwią Ci pisanie tekstów, zawodowo i prywatnie POBIERZ

3. Obserwacja

Ten punkt wiąże się z pomysłami. Bo przychodzą one również w najmniej spodziewanych chwilach, gdy coś nas zainspiruje. Jakiś widok, przedmiot, czyjaś wypowiedź.

Możesz albo działać kierunkowo i specjalnie rozglądać się wokół w poszukiwaniu tematu, albo być gotowym na zapisanie inspiracji, która pojawia się nagle. Obie opcje działają i można je wykorzystać.

Zbuduj sobie bazę pomysłów. Nie musisz wszystkich wykorzystywać od razu, ale zapisuj je i co jakiś czas zaglądaj do nich. Zapewniam Cię, że to działa lepiej niż natchnienie. Okazać może się nawet, że będziesz ich mieć za dużo.

A na koniec, zamień to niewspierające przekonanie o natchnieniu na:

DOBRE PISANIE BIERZE SIĘ Z POMYSŁÓW

Bądź czujny na pomysły, a nie czekaj na natchnienie.

2. DOBRE PISANIE TO BEZBŁĘDNE PISANIE

Pamiętasz historię z „wziąć/wziąść”, kiedy pani Krystyna Pawłowicz upierała się, że będzie używać tej drugiej formy, bo tak pisał Mickiewicz i żaden językoznawca nie będzie jej mówił, że to błąd?

Otóż… Mickiewicz pisał z błędem… Forma „wziąść” zawsze była błędna. A że korekta i redakcja w dawnych czasach była mniej wykorzystywana, to skutki tego czujemy do dziś.

Podobnie Wyspiański – geniusz tekstu dramaturgicznego, geniusz sceny i jednocześnie człowiek używający wielu regionalizmów i piszący błędnie w swoich tekstach.

Nie ma ludzi piszących bezbłędnie. Jasne, że ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do pewnej formy zapisu, to tekst najeżony błędami ortograficznymi będzie się nam trudno czytać. Podobnie ze składnią i stylem. Natomiast czepianie się pojedynczych błędów, literówek, podwójnych spacji, zwłaszcza w tekstach, które nie przechodzą korekty (jak posty w SM, wiele tekstów na blogu), to zwyczajne… czepianie się i nie ma nic wspólnego z dbaniem o czyjeś dobre pisanie.

Warto pracować nad tym, żeby robić jak najmniej błędów. To się da wyćwiczyć, nawet jeśli się jest dyslektykiem (wiem, co mówię). Nie warto natomiast podchodzić do tego zagadnienia 0:1 – albo napiszę bezbłędnie, albo nie napiszę w ogóle. Tak to można nic nie napisać przez całe swoje życie.

Co zrobić, żeby wyeliminować błędy i nie bać się pisać?

1. Zacznij od siebie

To znaczy sama/sam zacznij bardziej wyrozumiale patrzeć na błędy innych osób. I powtarzam, tu nie chodzi o teksty pełne błędów, ale o pojedyncze literówki, brak przecinka, a nawet ortograf. Naprawdę, każdemu się zdarza, a wartość tego, o czym ktoś mówi nie zależy tylko i wyłącznie od bezbłędności. Można całkiem poprawnie pisać rzeczy niezgodne z faktami, a z literówkami przekazywać istotne informacje. Jak już odczepisz się od innych – odczep się też od siebie.

2. Odpocznij

Jeśli masz czas, odpocznij trochę od tekstu. Na bieżąco nasz umysł potrafi nie zauważyć ewidentnych pomyłek. Ze świeżością w oku łatwiej wyłapać pomyłki.

3. Wybierz odpowiednie narzędzia

Korzystaj z narzędzi do sprawdzania tekstu. Technika nie załatwi za Ciebie wszystkiego, ale może bardzo wspomóc na tym początkowym etapie.

Kilka z tych narzędzi znajdziesz w miniporadniku 5 wskazówek i narzędzia, które ułatwią Ci pisanie tekstów, zawodowo i prywatniePOBIERZ.

4. Ucz się na swoich i cudzych błędach

Jeśli współpracujesz z korektorem/korektorką przy dłuższych tekstach, zwróć uwagę na to, co poprawili. Ucz się na swoich błędach.

Jeśli czujesz się niepewnie, zaglądaj do poradni językowych PWN czy Uniwersytetu Gdańskiego. Obserwuj korektorów i korektorki w mediach społecznościowych – na ich kontach jest dużo przydatnych karuzel z informacjami.

A niewspierające przekonanie o bezbłędności zamień na:

DOBRE PISANIE TO CORAZ LEPSZE PISANIE

3. DOBRE PISANIE TO ORYGINALNE PISANIE

Oryginalność to przekleństwo dla piszących. Wszystko już bowiem było. Raczej nie uda Ci się wymyślić nowego gatunku literackiego. W każdym tekście można dostrzec czyjeś wpływy. Szczerze mówiąc, współczuję copywriterom – od nich wymaga się oryginalności, którą… bardzo trudno osiągnąć w słowie.

Oryginalność w ten sposób pojmowana to żądanie nowości, za każdym razem.

Ale można mówić też o niej inaczej: oryginalność, którą jak najbardziej można osiągnąć, to autentyczność i pisanie w zgodzie ze sobą.

Są tacy pisarze albo twórcy treści, których rozpoznajemy po pierwszym zdaniu. Ale tak naprawdę każdy z nas ma swój styl – wyjątkowy, niepowtarzalny, bo taki jest każdy człowiek. Oczywiście, w tym stylu jesteśmy czasem podobni do tego, czy owego. Ale warto pracować nad tym, żeby być  świadomym swojego stylu i pisać autentycznie.

Mało jest ludzi, którzy potrafią napisać wszystko. I niejeden wielki pisarz o tym się przekonał. Choćby Stefan Żeromski, który w prozie królował, a kiedy wziął się za modny na początku XX wieku dramat (wtedy WSZYSCY pisali dramaty), to okazało się, że źle może nie jest, ale jakoś świetnie też nie.

Ważne, by w tym poszukiwaniu autentyczności zobaczyć, co się lubi, a czego niekoniecznie. To, w czym czujemy się dobrze wychodzi nam najlepiej. Na przykład: jeśli lubisz krótkie treści, horrorem będzie dla Ciebie storytelling marketingowy. Z kolei jeśli lubisz się rozpisywać, claim (czyli hasło) albo krótkie przedstawienie się przyprawi Cię o ból głowy.

Czasami nie da się uniknąć nielubianej formy, ale zasadniczo warto skupić się na tym, w czym jest się dobrym i to szlifować, a nie gonić za mirażem oryginalności.

Od teraz możesz mówić sobie, że:

DOBRE PISANIE TO AUTENTYCZNE PISANIE, TO PISANIE W ZGODZIE ZE SOBĄ

A jeśli interesuje Cię odnalezienie własnego stylu oraz swobodne pisanie w zgodzie ze sobą, sprawdź mój program Szkoła Autentycznego Pisania.

4. ŻEBY DOBRZE PISAĆ, MUSZĘ IŚĆ NA KURS PISANIA, ZNAĆ RÓŻNE TECHNIKI PISANIA

Ostatnio wpadł mi w oko artykuł Kingi Dunin na temat pisarstwa Stephena Kinga. Ja za jego pisaniem akurat nie przepadam, ale akurat tę radę dla pisarzy ma bardzo trafną: „Czytaj i słuchaj redaktorów”.

Kursy pisania są bardzo przydatne, ale pod jednym warunkiem – gdy znamy już swoje mocne strony i wiemy, co nam służy, a co nie. Znamy kontekst swojego życia, swoje możliwości, zalety, wiemy, co nas wspiera. Z nieznajomości tego biorą się frustracje wielu ludzi, którzy przerabiają różne kursy, a ich pisanie nadal nie przynosi efektów, o jakie zabiegają.

Właściwie tylko kursy dotyczące obszarów technicznych działają tak zerojedynkowo: włączysz – działa, nie włączysz – nie działa. We wszelkich działaniach kreatywnych wiele jest „to zależy” i warto wiedzieć, od czego zależy.

Dlaczego czytanie jest takie ważne? Bo oswajamy się ze słowem, z budową zdań, z poprawnością. Stąd istotne jest nie tyle samo czytanie, ile to, co czytamy. Nie każde czytanie ma sens (pisałam o tym w artykule pod takim tytułem). Przypomniała mi się historia, którą opowiadała kiedyś Dorota Masłowska. Gdy pod swoje skrzydła wziął ją Paweł Dunin-Wąsowicz, podsuwał jej do czytania mnóstwo książek, ale bynajmniej nie były to przypadkowe lektury.

Kiedy czytamy rzeczy dobrze napisane, zaczynamy nasiąkać tą poprawnością i wyczuciem stylu. Bardzo trudno jest wytłumaczyć osobie, która pisze źle stylistycznie i składniowo, co robi źle. Właściwie trzeba z nią siedzieć i pokazywać od razu dobre sformułowania. Dzięki czytaniu dobrych tekstów, ta wiedza sama układa się w naszej głowie, stając się niejako intuicją czytelniczą i pisarską.

To, co napisałam wyżej odnosi się również do słuchania redaktorów. Ci zazwyczaj nanoszą poprawki w trybie śledzenia zmian i widać, co się zmieniło. Warto wczytywać się w te zmiany, dopytywać również redaktora, dlaczego tak, a nie inaczej. Słuchać, co ma do powiedzenia. Można oczywiście się nie zgadzać, ale warto wówczas jasno określić, dlaczego chce się inaczej, a nie na zasadzie „bo nie”. Wtedy niczego się nie nauczysz.

Pomyśl więc od dzisiaj, że:

ŻEBY DOBRZE PISAĆ, CHCĘ BYĆ ŚWIADOMA/ŚWIADOM TEGO, CO MNIE WSPIERA, W CZYM JESTEM DOBRA/DOBRY ORAZ CHCĘ PISAĆ I CZYTAĆ ŚWIADOMIE

Jeśli chcesz wesprzeć to przekonanie, zapraszam Cię do subskrypcji newslettera w nowiu o autentycznym pisaniu. To krótki e-mail (wysyłany raz w miesiącu) z pytaniem lub niewielkim zadaniem, które pomogą Ci dobrze pisać.

5. NIE UMIEM PISAĆ

To przekonanie siedzi w głowach wielu ludzi. Twierdzą oni, że nie potrafią pisać, bo nie umieją stworzyć 600-stronicowej powieści, bo nad e-mailem siedzą trzy godziny, bo nie mają pomysłów na życzenia itp.

Pytanie podstawowe brzmi: Czyj głos mówi Ci, że nie potrafisz pisać? Nauczyciela? Rodzica? Koleżanki?

Czy ktoś Ci kiedyś tak powiedział? Wysnułaś taki wniosek, bo rzadko dostawałaś piątki w wypracowań? Zawsze piszesz krótko, a wymagane minimum to były trzy strony?

Jeszcze raz powtórzę – każdy z nas jest inny, również w pisaniu.

Ja miałam kiedyś kompleks związany z moim kolegą ze studiów. On ma taki styl, że pisze bardzo obficie – dużo słów, synonimów. To, co on mówił w kilku zdaniach, ja zazwyczaj przekazywałam w jednym. I przez chwilę myślałam, że jestem jakaś gorsza, że gorzej piszę itp. A kiedyś mnie olśniło. My po prostu w inny sposób mówimy o tym samym, ale w tak samo wartościowy sposób. To, że on używa mnóstwa słów, a ja tylko kilku na opisanie tego samego nie stanowi o wartości naszych wypowiedzi.

Podobnie z Tobą. Jeśli masz takie przekonanie, zastanów się, skąd ono się wzięło, kto Ci to powiedział i jak możesz je zamienić.

Ja proponuję:

UMIEM PISAĆ

albo

MOGĘ NAUCZYĆ SIĘ DOBRZE PISAĆ.

Usiądź sobie wygodnie i wypisz to, co uważasz na temat dobrego pisania. Sprawdź, co Cię wspiera, a co blokuje. Skup się na tym pierwszym. Na blokady jeszcze przyjdzie czas. A wtedy pomyśl, jak możesz zamienić niewspierające przekonania na te wspierające, dzięki którym pójdziesz ze swoim pisaniem do przodu.

5 wskazówek_tablet

Dla osób zainteresowanych przygotowałam też miniporadnik 5 wskazówek i narzędzia, które ułatwią Ci pisanie tekstów. Zawodowo i prywatnie.


Zapraszam Cię również do grupy na Facebooku – „Boję się pisać, nie lubię pisać – chcę to zmienić”. Tam pracujemy nad swoimi przekonaniami, szukamy  własnego stylu, rozwiązujemy problemy.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *