Mam na imię Agnieszka i lubię słowa. A one mnie.
Literatura, język i kultura są moją pracą i pasją – z tego zrodziły się Wianki Słów.
To także wyraz mojego przekonania, że język i literatura są naszymi sprzymierzeńcami w codzienności, a nie wrogami ze szkolnej ławy.
Chcę Ci pokazać, że Ty również możesz zaprzyjaźnić się z językiem i wyciągnąć z niego to, co najlepsze dla Ciebie i to, czego potrzebujesz – w życiu prywatnym i zawodowym.
Jestem historyczką literatury, teolożką, redaktorką, autorką.
Praca z różnymi tekstami uzmysłowiła mi, że świadome używanie języka może otworzyć wiele drzwi – do zrozumienia, relacji, wiedzy, sztuki. Język nie jest elitarny, jest dla każdego. Pokazuję więc, jak wykorzystać to, co oferuje nam język i literatura, by móc lepiej komunikować się w sferze prywatnej i zawodowej. Lubię również obalać różne mity dotyczące języka i literatury.
Dlatego właśnie powstały Wianki Słów. Chciałam się podzielić z Tobą pasją do literatury i języka. A jeśli potrzebujesz, także wspomóc w Twojej pracy ze słowami.
Dlaczego to dla mnie ważne?
Na początek dwa pytania:
- Czy daltonista może upleść piękny, różnokolorowy wianek?
- Czy dyslektyk może uczyć o literaturze i języku?
Każdy z nas posługuje się językiem, tak jak każdy z nas oddycha. Robimy to bezrefleksyjnie i naturalnie, a zaczynamy się nad tym zastanawiać, gdy brakuje nam oddechu i słów.
Kolory akurat rozróżniam, ale mam problem z zamienianiem liter, niewidzeniem błędów ortograficznych, ze złym ocenianiem odległości.
Tak, mam zaburzenia dyslektyczne. Dowiedziałam się o tym przypadkiem na studiach. Czy to mnie powstrzymuje przed tym, co robię?
Nie, ponieważ nauczyłam się, jak inaczej mogę pracować ze słowami. Po mojemu. Wiem, co mi pomaga. Wiem, co jest nie dla mnie. Mimo trudności, zaprzyjaźniłam się ze światem słowa – prywatnie i zawodowo.
Też chciałbyś takie przyjaźni? Jesteś ciekawa, jak to zrobiłam?
W pierwszych klasach szkoły podstawowej miałam bardzo duże problemy z ortografią. Tak duże, że nauczycielka zwróciła na nie uwagę mojej mamie. A mama zaczęła ze mną ćwiczyć. Nie przez zapamiętywanie, a przez praktykę. A że jednocześnie dużo czytałam i mam pamięć wzrokową, to właśnie ta praktyka okazała się dla mnie zbawienna.
Moja mama o tym nie wiedziała. Ja wówczas również nie. Intuicyjnie poszłyśmy tą drogą, która była skuteczna.
Ponieważ słowo było ze mną właściwie od zawsze, nigdy nie traktowałam go jak wroga. Nawet gdy sprawiało mi trudności. Było mi tak bliskie, że ani myślałam je porzucać. Dlatego zaczęłam je poznawać i działać z nim po swojemu.
Nawet gdy robię błędy i czuję się z tego powodu niezbyt dobrze (w końcu, z racji wykształcenia i wykonywanego zawodu powinnam być bezbłędna – tak przynajmniej myślą niektórzy), nie obrażam się na słowa. Poprawiam je i idę dalej, wiedząc, że nie są przeciwko mnie.
Dzięki temu zaprzyjaźniłam się z językiem i literaturą tak bardzo, że stały się moją pasją. W dodatku nie czymś abstrakcyjnym, czego doświadcza się tylko na szczycie Mont Blanc (to z Kordiana). Klasyka polskiej literatury oraz gramatyka i historia języka polskiego pomagają mi także w codziennym życiu.
Nie wierzysz? Zajrzyj na blog, posłuchaj podcastu, obejrzyj filmik.
A Ty? Czy wiesz, co pomaga Tobie w sprawnym posługiwaniu się słowem?
Chcę Ci pokazać, że Ty również potrafisz mówić i pisać tak, żeby zakomunikować dokładnie to, co chcesz. W każdym obszarze życia. Nawet jeśli nie byłeś orłem na lekcjach polskiego i wydaje Ci się, że trzeba mieć dar na miarę wieszczów. To wcale nie jest takie trudne. Wystarczy nieco praktyki.
Chcę Ci pokazać, że lepiej czytać bardziej niż więcej, niezależnie od tego, jakie teksty lubisz najbardziej, a świadome czytanie to konieczność w rzeczywistości ciągłej zmiany i nadmiaru informacji.
Dlatego zapraszam Cię na łąkę pełną słów. Byś poczuła i poczuł się w języku swobodnie, jak w ciepły letni dzień na łące. Gdzie słychać dźwięki przyrody, na twarzy czuć ożywczy lekki wiatr, a oczy przymykają się z powodu słońca.
Agnieszka Skórzewska-Skowron
Zdjęcia na stronie: Karo Wicher, https://mamyplener.pl/