JAK oni mówią? Analiza fragmentu debaty przedwyborczej 2023
Podjęłam się zadania, żeby przeanalizować wypowiedzi polityków podczas debaty przedwyborczej w TVP. Na całość nie mam ani czasu, ani siły, ani ochoty, więc wybrałam jedno pytanie. Zaczynałam z tezą, że najmniej panuje nad swoimi wypowiedziami Mateusz Morawiecki, a najlepiej Donald Tusk i Szymon Hołownia. Niewiadomą był dla mnie Krzysztof Maj.
Zobaczymy, czy teza się potwierdzi w przypadku jednego pytania i jednej debaty. Bo to, co przeczytasz poniżej, nie jest oczywiście wyrokiem ostatecznym. Bardziej interesuje mnie, jak świadomymi użytkownikami języka są owi przedstawiciele i przedstawicielki komitetów wyborczych, jakich słów i środków stylistycznych używają, żeby przekonać do siebie wyborców. Chcę Ci pokazać, że analiza wiersza na lekcji polskiego może się przydać także do rozebrania na części wypowiedzi polityków i polityczek.
Uwaga formalna: to, co analizuję, to mimo wszystko (bo przecież politycy wcześniej przygotowywali sobie te odpowiedzi), język mówiony, więc nie czepiam się powtórzeń, wtrąceń, chociaż zwracam uwagę na kontrolowanie wypowiedzi.
Przytoczone wypowiedzi polityków oraz pytanie to dokładny zapis fragmentu debaty o wieku emerytalnym. Podkreślam to, bo zdziwiło mnie, że gdy chciałam przyspieszyć sobie pracę i szukałam transkrypcji debaty, nie znalazłam (przynajmniej do wczoraj), dokładnych cytatów, tylko obrobione teksty, ze skrótami, nawet gdy publikujący deklarował transkrypcję 1:1.
PYTANIE
Nie miałam w planie jego analizy, ale okazało się, że to nie pytanie, a teza, w dodatku specyficznie postawiona i ustawiająca ten fragment debaty w bardzo konkretnym kontekście (zresztą, jak wszystkie inne pytania).
Wiek emerytalny jest jedną z kluczowych kwestii w polskim sporze politycznym. Również o tym będą decydować Polacy w referendum w dniu wyborów. W naszym kraju ścierają się ze sobą dwa poglądy. Pierwszy zakłada przymusowe podwyższenie wieku emerytalnego, czyli odwołuje się do koncepcji związania w Europie wieku emerytalnego z sytuację demograficzną, do czego Polskę namawiali w przeszłości najważniejsi niemieccy politycy. Decyzja o podwyższeniu wieku emerytalnego podjęta została w Polsce w czasie rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Druga koncepcja reprezentowana przez stronę rządową zakłada pozostawienie wieku emerytalnego na obecnym, obniżonym poziomie, z dodatkowymi możliwościami, takimi jak emerytury stażowe czy bonusy za dłuższą obecność na rynku pracy. Jakie stanowisko w tej sprawie reprezentuje Państwa komitet w perspektywie następnej kadencji sejmu?
Od samego początku mamy postawiony mocny akcent.
Wiek emerytalny jest jedną z kluczowych kwestii w polskim sporze politycznym.
Prowadząca zaczęła z tezą, że w polskiej polityce nie ma debaty, dyskusji, rozmów, tylko spór. A spór zakłada gotowe rozwiązanie albo – albo. Przymiotnik „kluczowy” od razu stawia słuchającego do pionu, no bo teraz będzie o czymś najistotniejszym, co może zmienić bieg historii.
W naszym kraju ścierają się ze sobą dwa poglądy.
Znów pojawia się dychotomia albo – albo, w dodatku działanie z nią związane jest pokazane jako ścieranie się (mamy tu metaforę pojęciową) – czyli kontakt fizyczny, siłowanie się, przepychanie, brak stabilności. Źle się dzieje w państwie polskim 😉
Pierwszy zakłada przymusowe podwyższenie wieku emerytalnego, czyli odwołuje się do koncepcji związania w Europie wieku emerytalnego z sytuację demograficzną, do czego Polskę namawiali w przeszłości najważniejsi niemieccy politycy.
Tu to się dzieje.
Mamy przymus, który oczywiście jest z tego samego worka co spór, ścieranie się. Przymus nie jest dobry, Polacy nie lubią przymusu. Podwyższenie wieku emerytalnego to przymus – w opozycji do wyboru: niższy wiek emerytalny lub praca na emeryturze lub wydłużenie sobie wieku emerytalnego.
Kolejna dychotomia: przymus – wybór. Przymus przyniósł Polakom rząd Donalda Tuska. Nie Koalicji Obywatelskiej, a Donalda Tuska. To jego wina. W dodatku był namawiany – przez niemieckich polityków. Niemieckość w Polsce kojarzy się raczej z ordungiem, przymusem, sztywnym porządkiem. To się nie może kojarzyć dobrze. W głowie odbiorcy pojawia się obraz ciemiężenia.
Druga koncepcja, reprezentowana przez stronę rządową, zakłada pozostawienie wieku emerytalnego na obecnym, obniżonym poziomie, z dodatkowymi możliwościami, takimi jak emerytury stażowe czy bonusy za dłuższą obecność na rynku pracy.
Rząd jest reprezentantem – nawet jeśli inny komitet ma podobny pogląd, to podpina się pod tego, który reprezentuje koncepcję niższego wieku emerytalnego. Odbiorca widzi dokładnie, kto stoi po stronie ciemiężenia, a kto po stronie wolnego wyboru, wyboru, który nie jest ograniczony, a daje wiele możliwości.
Jakie stanowisko w tej sprawie reprezentuje Państwa komitet w perspektywie następnej kadencji sejmu?
Zainteresowało mnie wyrażenie „następnej kadencji sejmu” – bo ono pokazuje, że chodzi nie o pomysł na emerytury w ogóle, ale o to, co w ciągu czterech lat zrobią poszczególne komitety w przypadku dostania się do sejmu lub/i wygranej w wyborach. Tak sformułowane pytanie zasiewa w odbiorcy bardzo konkretny przekaz: chodzi o tu i teraz, żeby tu i teraz było Ci dobrze, mój seniorze.
Moim zdaniem, to pytanie miało za zadanie przyciągnąć jak najwięcej tych osób, które mają przejść na emeryturę w najbliższym czasie. Wiem, że to nawiązanie do pytania referendalnego, ale ta końcówka pokazuje, że chodzi o bardzo konkretną grupę.
KRZYSZTOF BOSAK (KONFEDERACJA)
Polska potrzebuje uczciwej debaty na temat tego, skąd mają się wziąć pieniądze, za które będziemy otrzymywać emerytury. Mamy jeden z najniższych wieków emerytalnych w Europie, mamy jednocześnie kryzys demograficzny. Tamowanie problemów na rynku masową imigracją przyniesie nam problemy. Wszyscy zdają sobie z tego sprawę, nikt nie ma odwagi tego powiedzieć, że trzeba wydać rozporządzenie limitujące napływ cudzoziemców do Polski. Jeżeli chodzi o wiek emerytalny, pragnę rozwiać obawy rozsiewane przez media – Konfederacja nie jest zwolennikiem podniesienia wieku emerytalnego. Jeżeli Polacy będą kiedykolwiek tego chcieli, mogą dobrowolnie pozostać dłużej na rynku pracy i rozwiązania motywującego do tego powinny być wprowadzone. Realnym problemem jest to, że jako Polacy finansujemy w tej chwili emerytury dla innego narodu – dla narodu ukraińskiego na bazie umowy zawartej przez rząd Donalda Tuska i niewypowiedzianej przez rząd PISu. To jest prawdziwy skandal, bo wystarczy jeden dzień pracować w Polsce, osiągnąć wiek emerytalny, zadeklarować, że się tutaj mieszka i polskie podatnik musi płacić kilkukrotnie wyższą minimalną emeryturę. To należy natychmiast wypowiedzieć.
Krzysztof Bosak również zaczyna z przytupem.
Polska potrzebuje uczciwej debaty…
Jeśli Polska potrzebuje teraz uczciwej debaty, to znaczy, że to, co teraz dzieje się w kwestii ustalania wieku emerytalnego, nie jest ani uczciwe, ani nie jest debatą.
…skąd mają się wziąć pieniądze, za które będziemy otrzymywać emerytury.
Tu się przyczepię, bo można powiedzieć po prostu „pieniądze na emerytury”, a użyta fraza wynika chyba z pragnienia, by wypaść mądrzej, elokwentniej, tylko że nie wyszło. Dlaczego? Z przytoczonego zdania wynika, że w zamian za pieniądze będziemy otrzymywać emerytury.
Tamowanie problemów na rynku masową imigracją przyniesie nam problemy.
Krzysztof Bosak odwołał się tu do obrazów często używanych w kontekście migracji: tamowanie – tama, zalew, zalanie, topienie itp. Nic pozytywnego, aż się człowiek zaczyna odruchowo dusić.
Wszyscy zdają sobie z tego sprawę, nikt nie ma odwagi tego powiedzieć…
Wszyscy i nikt to tzw. kwantyfikatory (pojęcie, które z matematyki i logiki przeszło do psychologii), włączające każdego w obręb wspólnoty. To także hiperbola, czyli wyolbrzymienie. Problem jest tak duży, a tylko mała Konfederacja ma odwagę powiedzieć prawdę. Jak w walce Dawida z Goliatem (Dawid – młody chłopak, niski, w dodatku rudy, Izraelita; Goliat – potężny, wysoki, umięśniony dorosły wojownik filistyński). Oczywiście słuchający tej historii stają raczej stronie Dawida. Drugie porównanie, jakie przychodzi mi do głowy, to okrzyk chłopca z opowieści Nowe szaty cesarza.
…obawy rozsiewane przez media…
Media są złe. Rozsiewa się plotki, chwasty. Media działają na szkodę Konfederacji. Media nie mówią prawdy. Zauważę jeszcze, że Krzysztof Bosak na pytanie prowadzącej odpowiedział dopiero w środku swojej wypowiedzi.
PODSUMOWANIE
Krzysztof Bosak, oprócz tego przerostu formy nad treścią w pierwszym zdaniu, mówił jasno i klarownie. Dużo wielkich słów, a nawet wyolbrzymiania. Postawił na uwypuklenie problemów, a rozwiązanie zawarł w jednym zdaniu. Polityk pozostawał w narracji swojej partii, stawiał na strach, poczucie braku i zagrożenia – w tym kontekście budował swoją wypowiedź.
Najważniejszy był dla niego przekaz: imigranci z Ukrainy zabierają nam…, a Konfederacja jako jedyna chce to ukrócić, co widać po sposobie zbudowania wypowiedzi, gdzie odpowiedź na pytanie jest obudowana uwypukleniem innego problemu.
SZYMON HOŁOWNIA (TRZECIA DROGA: Polska 2050 Szymona Hołowni i PSL)
Wiek emerytalny pozostanie na tym samym poziomie, a my sprawimy, że Ci, którzy chcą pracować dłużej, będą mogli to robić, będzie cały system zachęt, który będzie dla nich stworzony, na przykład składka rentowa będzie zaliczana jako składka emerytalna i to sprawi, że świadczenie będzie wyższe. Często w tym kontekście pada pytanie, czy Polacy będą musieli pracować aż do śmierci? Ale dlaczego nikt nie zadaje pytania albo za rzadko je zadaje, dlaczego dziś czasem do śmierci muszą stać w kolejkach do lekarza. Średni czas oczekiwania na wizytę u lekarza, nie tylko seniorów, to pół roku. W Katowicach, skąd kandyduje Pan Premier, oczekiwanie na neurologa dziecięcego wiąże się z oczekiwaniem do Wigilii, tylko że przyszłego roku. Trzecia Droga oferuje dwie proste gwarancje w tej sprawie. Po pierwsze, jeśli nie dostaniesz się do lekarza na NFZ w ciągu sześćdziesięciu dni, to państwo zwróci Ci za wizytę prywatną. Po drugie przeznaczymy 7% na ochronę zdrowia, tak żeby oddłużyć szpitale, dać podwyżki pielęgniarkom i zapewnić nam wszystkim, w tym seniorom, pełne bezpieczeństwo.
Jasna deklaracja na początku.
Wiek emerytalny pozostanie na tym samym poziomie…
Odpowiedź na pytanie prowadzącej w pierwszej linijce, a dalej Szymon Hołownia skupia się na tym, na czym sam chce.
...a my sprawimy…
„Sprawimy” i „zrobimy” to wyrazy bliskoznaczne, ale jednak ich wydźwięk jest inny. „Sprawianie” kojarzy się z mocą, magiczną różdżką, którą zmienia się rzeczywistość – „Jam to sprawił!”. Gdyby pojawiło się tu słowo „zrobimy tak”, wraz za nim poszłoby wrażenie działania realnego, a nie działania magicznego. Może wyszło to niezamierzenie, ale pojawiła się przez to nuta protekcjonalności. Ta nuta zresztą często wybrzmiewa w wypowiedziach Szymona Hołowni, który powtarza przy różnych okazjach “My wiemy, jak to zrobić!”.
…będzie cały system zachęt, który będzie dla nich stworzony, na przykład składka rentowa będzie zaliczana jako składka emerytalna i to sprawi, że świadczenie będzie wyższe.
Tu zwracam tylko uwagę na postawienie na konkret. Oczywiście jeden, ale nie wypominam, bo czasu mało było. Wyrażenie „na przykład” sugeruje, że jest tego więcej.
Często w tym kontekście pada pytanie, czy Polacy będą musieli pracować aż do śmierci? Ale dlaczego nikt nie zadaje pytania albo za rzadko je zadaje, dlaczego dziś czasem do śmierci muszą stać w kolejkach do lekarza.
Mamy zgrabną woltę, żeby przedstawić pomysł komitetu wyborczego Trzecia Droga na inny palący problem Polaków – kolejki do lekarza. Nawiązanie do rządowej agitacji referendalnej przez wyrażenie „do śmierci”, przejście do problemu długich kolejek do lekarza przez ten zwrot, a jednocześnie nie wprost sugestia, że rząd zajmuje się problemami z dupy, zamiast zadbać o te realne.
W Katowicach, skąd kandyduje Pan Premier, oczekiwanie na neurologa dziecięcego wiąże się z oczekiwaniem do Wigilii, tylko że przyszłego roku.
Szpila wbita Mateuszowi Morawieckiemu. Tam, skąd kandyduje, w regionie, o który powinien dbać, biedne dzieci czekają rok do neurologa. Robi się nam tu trochę metonimia – czyli zastąpienie nazwy jakiegoś przedmiotu lub zjawiska nazwą innego, pozostającego z nim w uchwytnej zależności. Ponieważ Mateusz Morawiecki kandyduje z regionu katowickiego, a tam czeka się na neurologa dziecięcego ponad rok, to premier jest odpowiedzialny osobiście za ten stan rzeczy. Karkołomne, ale okruch krzywego zwierciadła w sercu zostaje.
Trzecia Droga oferuje dwie proste gwarancje w tej sprawie.
Tu znów odwołanie do konkretu i rozwiązania.
tak żeby oddłużyć szpitale, dać podwyżki pielęgniarkom i zapewnić nam wszystkim, w tym seniorom, pełne bezpieczeństwo.
I na koniec znów wolta, żeby wrócić do seniorów i ich potrzeb. Wygląda jakby Hołownia przypomniał sobie, że pytanie dotyczy sprawy palącej dla tych, którzy zbliżają się do wieku emerytalnego.
PODSUMOWANIE
Szymon Hołownia tworzyć wypowiedzi umie. Tutaj nie ma jakichś fajerwerków, ale jest poprawnie. Doceniam woltę pierwszą – zgrabne przejście do tego, co polityk chciał przekazać odbiorcom, oraz podawanie konkretów. To jest w ogóle chyba linia tego komitetu – często odwołują się do tego, co konkretnie proponują jako rozwiązanie. Natomiast zabieg z przeniesieniem odpowiedzialności za kolejki do neurologa w Katowicach na Morawieckiego oceniam za dość karkołomny. Zwolenników nie zmieni, przeciwników utwierdzi, a niezdecydowanych nie przekona.
Najważniejsze był dla niego przekaz: Trzecia Droga ma konkretne pomysły nie tylko na emeryturę, ale i na służbę zdrowia, co widać po sposobie zbudowania wypowiedzi – konkretna odpowiedź na pytanie w pierwszym zdaniu i podawanie informacji o rozwiązaniu palących problemów, których generatorem jest obecna władza w postaci premiera Morawieckiego (tu robi się nam synekdocha, czyli ukazywanie całości za pomocą części/fragmentu).
JOANNA SCHEURING-WIELGUS (NOWA LEWICA)
Lewica głosowała przeciw podniesieniu wieku emerytalnego. My tutaj mamy czystą kartę. Ale emeryci teraz mają inny problem – trudno jest im związać koniec z końcem. Dlatego jako Lewica gwarantujemy, że dwa razy do roku renty i emerytury będą rewaloryzowane. Ale jest jeszcze jedna sytuacja. Zdarza się tak, że jeden ze współmałżonków umiera i wtedy koszty życia tego, który został na świecie niestety się nie zmniejszają. Dlatego jako Lewica proponujemy rentę wdowią, czyli połowę emerytury małżonka, który zmarł, no bo przecież on pracował uczciwie na tę emeryturę. Poza tym, szanowni państwo, chcemy, żeby emerytura, żeby seniorzy czuli się po prostu szczęśliwi, jak są na emeryturze, dlatego gwarantujemy, że będą mieli dostęp do kultury. Uważamy, że jesień życia powinna być jak ciepły wrzesień, który mieliśmy ostatnio, a nie ponury listopad, który się zbliża wielkimi krokami. Renta wdowia, pamiętajcie.
Podobnie jak Hołownia, Joanna Scheuring-Wielgus stawia od razu na jasną deklarację…
Lewica głosowała przeciw podniesieniu wieku emerytalnego. My tutaj mamy czystą kartę. Ale emerycie teraz mają inny problem…
…i przejście do tego, co posłanka chce najbardziej powiedzieć.
gwarantujemy
To jest twarde słowo, twarde, jak walnięcie pięścią w stół, mocne, rzekłabym – męskie.
A zaraz potem pojawia się smutna opowieść:
Zdarza się tak, że jeden ze współmałżonków umiera i wtedy koszty życia tego, który został na świecie niestety się nie zmniejszają. Dlatego jako Lewica proponujemy rentę wdowią, czyli połowę emerytury małżonka, który zmarł, no bo przecież on pracował uczciwie na tę emeryturę.
Ta opowieść jest na abstrakcyjnym poziomie, co może osłabiać jej wydźwięk. Z drugiej strony, jak to zaraz zobaczymy, zbytnie szafowanie szczegółami niekoniecznie może wyglądać lepiej. Zwraca też uwagę wyrażenie „uczciwie pracował”. Jeśli tak, to zasługuje on/ona i współmałżonek na zapewnienie godnego życia drugiej połowie, bo uczciwość jest cechą, którą w naszym kraju, w teorii, bardzo się ceni.
Najpierw było huknięcie w stół, a potem coraz rzewniej.
Poza tym, szanowni państwo, chcemy, żeby emerytura, żeby seniorzy czuli się po prostu szczęśliwi, jak są na emeryturze, dlatego gwarantujemy, że będą mieli dostęp do kultury. Uważamy, że jesień życia powinna być jak ciepły wrzesień, który mieliśmy ostatnio, a nie ponury listopad, który się zbliża wielkimi krokami.
Po prostu szczęśliwi. Każdy chce być szczęśliwy. Joanna Scheuring-Wielgus odwołuje się do powszechnego pragnienia, które spaja wszystkich. Nie mówi o bogactwie, które potrafi dzielić, o egzotycznych podróżach, a po prostu o szczęściu. Przeciwstawia ciepły wrzesień ponuremu listopadowi. Tu akurat ta dychotomia w ustach polityczki lewicowej jest mało trafiona. Tegoroczny wrzesień był najcieplejszy od czasu rozpoczęcia pomiarów temperatury na Ziemi, to symptom pogarszającego się klimatu.
Renta wdowia, pamiętajcie.
Typowe call to action (wezwanie do działania) do seniorów, które zapada w pamięć.
PODSUMOWANIE
Joanna Scheuring-Wielgus w czasie całej debaty mówiła składnie i ładnie. W tej wypowiedzi widać, nie wiem, czy zamierzoną, zmianę nastroju. Mocny akcent na początku – gwarancja, a potem postawienie na opowieść, empatię, poczucie wspólnoty. Może tak miało być.
Najważniejsze był dla niej przekaz: Lewica jest konkretna, dobra dla seniorów i ma nieszablonowe pomysły, co widać po sposobie zbudowania wypowiedzi – jasna odpowiedź na pytanie w pierwszym zdaniu, huknięcie w stół, odwołanie do empatii odbiorców, konkretne rozwiązanie.
MATEUSZ MORAWIECKI (PIS)
Szanowni państwo, fakty są takie, że to rząd Donalda Tuska podniósł wiek emerytalny, a nasz rząd obniżył wiek emerytalny. I warto też podkreślić, że pan Tusk przeszedł na obniżoną emeryturę i pobiera dzisiaj gigantyczną, europejską emeryturę. A więc potrafił zadbać najbardziej o swoją własną emeryturę. Ja jeżdżę bardzo często po Polsce i spotykam się z seniorami. Ostatnio podeszła do mnie pani Danuta w Kraśniku i powiedziała mi, że dostała waloryzację emerytury kilka lat temu za Tuska 2 zł. I poprosiła, żebym ja oddał te 2 zł Donaldowi Tuskowi, co zrobię po tym programie. Ona powiedziała, że już dzisiaj nie potrzebuje tego, bo ma trzynaste, czternaste emerytury, godną waloryzację. Ale warto o tym pamiętać, drodzy seniorzy, bo od tego zależy, czy Wasza jesień życia będzie rzeczywiście godna.
Mocne wejście.
fakty są takie
A, jak wiadomo, z faktami się nie dyskutuje. Mateusz Morawiecki powtarza informacje przedstawione w pytaniu prowadzącej.
I warto też podkreślić, że pan Tusk przeszedł na obniżoną emeryturę i pobiera dzisiaj gigantyczną, europejską emeryturę. A więc potrafił zadbać najbardziej o swoją własną emeryturę.
Podobny zabieg co u Hołowni. Tusk skorzystał z obniżonej emerytury, w dodatku pobiera gigantyczną, europejską emeryturę. Dba tylko o siebie, nie o Polaków. Przeniesienie zachowania dotyczącego życia prywatnego na życie publiczne. Widzę tu jedno niebezpieczeństwo, „Gigantyczna europejska emerytura” brzmi pejoratywnie. Miała tak zabrzmieć, żeby uwypuklić, że Tusk siedzi na garnuszku Unii Europejskiej i robi to, co mu obce państwa dyktują. Tak jak wcześniej, w pytaniu prowadzącej, Niemcy. Mamy tu więc powtórzenie, które podkreśla zależność Donalda Tuska od obcych państw.
Warto też zauważyć, że Morawiecki pokazał działanie Tuska, a następnie od razu je zinterpretował.
Ja jeżdżę bardzo często po Polsce i spotykam się z seniorami.
Nie „często”, a „bardzo często” – czyli premier, niczym dobry gospodarz, jeździ po kraju i dogląda, rozmawia ze zwyczajnymi obywatelami. Na przykład panią Danutą z Kraśnika.
Mateusz Morawiecki również wykorzystuje, stosowane często w marketingu, case study. Ale nie byle jaki to opis przypadku. To bardzo dokładna opowieść z rekwizytami. Nie mamy wcale pewności, czy pani Danuta istnieje i czy rzeczywiście to ona dała 2 zł premierowi, ale nie o to chodzi – mamy konkret. Konkretna opowieść podkreślona rekwizytem. A pamiętasz, co powiedział Mateusz Morawiecki na początku? „Fakty są takie”. Przekaz jest jasny – za PIS seniorom żyje się lepiej.
Ale warto o tym pamiętać, drodzy seniorzy, bo od tego zależy, czy Wasza jesień życia będzie rzeczywiście godna.
Znów wyraźne call to action do seniorów – pamiętajcie, od tego zależy, godność i łagodząca to wszystko jesień życia.
PODSUMOWANIE
No cóż, gdyby były pytania od kandydatów nawzajem, to może i bym się powyzłośliwiała, bo nadal uważam, że Mateusz Morawiecki często mówi, co mu ślina na język przyniesie, gdy nie zna pytań. A tak – poprawny komunikat, zgrabnie ułożone zdania. Postawienie na wywołanie emocji przez konkret.
Najważniejsze był dla niego przekaz: Donald Tusk dba tylko o siebie (i ewentualnie „swoich”), co widać po sposobie zbudowania wypowiedzi, która cała kręci się wokół Donalda Tuska. Odpowiedź na pytanie nie jest podana wprost, raczej przez opozycję: jeśli zagłosujecie za Donaldem Tuskiem, to czeka Was to, co zrobił jego rząd w kwestii emerytur.
DONALD TUSK (PO)
Tego Państwo nie widzieli w TVP i tego nie powie premier Morawiecki, który, jak widzicie, zasłużył bardzo solidnie na swój znany pseudonim „Pinokio”. 30 stycznia 2010 rok, Morawiecki dla „Rzeczypospolitej”, a to jest czas, kiedy zostawał moim doradcą: „Mam nadzieję, że rząd będzie z determinacją działał w celu podniesienia wieku emerytalnego, wprowadzenia kryterium dochodowego w KRUS i likwidacji przywilejów służb mundurowych”. Chcę też oświadczyć, bo tego też nie pokazała telewizja publiczna, a robiłem to wielokrotnie: Po wygranych wyborach będę pilnował osobiście, żeby nikomu do głowy nie przyszło podwyższanie wieku emerytalnego. I wiecie, już nie będę miał takich doradców jak ten, który mnie do tego namawiał. A propos niezdolności do mówienia prawdy pana premiera, tego też nie było w TVP – dwieście pięćdziesiąt tysięcy migrantów wpuścił Morawiecki do Polski. I nadal wpuszczają – dzisiaj siedemdziesiąt tysięcy wniosków wizowych zostało zakontraktowanych przez ten rząd.
Kolejny z mocnym wejściem.
Tego Państwo nie widzieli w TVP i tego nie powie premier Morawiecki…
Zawoalowany sposób powiedzenia widzom: jesteście państwo okłamywani.
„Pinokio”
Mniej zawoalowany sposób powiedzenia widzom: jesteście państwo okłamywani. Nie wiem, czy to określenie (bo nie „pseudonim”) mówi coś widzom starszym lub oglądającym TVP. Mam wrażenie, że przywołaniem tego określenia Donald Tusk zrobił ukłon w stronę dorosłych ludzi, którzy są odbiorcami memów i/lub czytają storiski Make Life Harder.
Historia z wypowiedzią Mateusza Morawieckiego i jego doradzaniem Donaldowi Tuskowi to bardzo dobra piłeczka odbita przez tego drugiego na zarzut pozostawania pod wpływem Niemców i Unii Europejskiej. To Morawiecki źle doradził Tuskowi. W głębokim domyśle: kto tu jest pod wpływem Niemiec i UE?
Po wygranych wyborach będę pilnował osobiście, żeby nikomu do głowy nie przyszło podwyższanie wieku emerytalnego.
Bardzo protekcjonalna w tonie wypowiedź. „Będę pilnował osobiście” – kolejny dobry gospodarz. „Żeby nikomu do głowy nie przyszło” – hiperbola: nie tylko, żeby nie pojawiła się propozycja, projekt ustawy, ale żeby w ogóle nikt o tym nawet nie pomyślał. Nawiązanie do pytania prowadzącej w środku wypowiedzi.
Á propos niezdolności do mówienia prawdy pana premiera, tego też nie było w TVP…
Donald Tusk również wykonał woltę w stronę tematu, o którym chciał powiedzieć. Nawiązał do kłamstw i zarzucił bojących się imigrantów widzów TVP dużymi liczbami. Mało kto to zweryfikuje, ale wrażenie ogromnej ilości pozostanie. „Dziś (…) siedemdziesiąt tysięcy” – to brzmi groźnie. Pojawia się tu też znana już z wcześniejszych wypowiedzi próba utożsamienia jednej osoby z całym problemem – „wpuścił Morawiecki do Polski”. Założę się, że gdyby na debatę przyszedł Jarosław Kaczyński, to on wpuszczałby tych imigrantów.
PODSUMOWANIE
Donald Tusk mówił poprawnie, konkretnie, podążając do mocnego zakończenia, ale, co ciekawe, na końcu widać, że go trochę poniosło – składnia ostatniego zdania nie jest już tak dopracowana.
Najważniejsze był dla niego przekaz: Mateusz Morawiecki (w domyśle PIS) kłamie, co widać po sposobie zbudowania wypowiedzi, w której każde prawie zdanie podkreśla mijanie się z prawdą przez obecnego premiera. Odpowiedź na pytanie jest podana w środku, również z huknięciem i gwarantem „pańskiego oka” Donalda Tuska.
KRZYSZTOF MAJ (BEZPARTYJNI SAMORZĄDOWCY)
Ja bym wolał, żeby jesień życia wyglądała jak piękny wiosenny maj niż jak wrzesień, ale jesteśmy za tym, aby wiek emerytalny dzisiaj utrzymać, ale dać wszystkim wybór, dać wybór być może dłuższej pracy. Natomiast szanowni państwo byli przed chwilą świadkiem wymiany ciosów pomiędzy dwoma premierami, byłym i obecnym, młodzi ludzie są zaniepokojeni o swoją emeryturę, oni naprawdę nie wiedzą, na co mogą liczyć, słyszą legendy o tych zmianach, o podniesieniu wieku emerytalnego kiedyś, o jakichś znikających miliardach z OFE, a dzisiaj mają obawy, że te trzynaste i czternaste emerytury to jest kupowanie głosów wyborców. Młodzi przedsiębiorcy oni też chcą mieć też wybór, oni mówią o tym, że chcieliby mieć dobrowolność, czy płacimy na ZUS, bo mówią, że dziś oni wolą sami o siebie zadbać, oni są zaradni, a te składki, wysokie składki na początku prowadzenia działalności, bardzo im ułatwią funkcjonować w przedsiębiorstwie i oni mówią, my sobie poradzimy na przyszłość. Więc bezpartyjni nie chcą podniesienia wieku emerytalnego, ale gwarancję i stabilność prawie dla wszystkich, żebyśmy wiedzieli, na jaką emeryturę na starość możemy liczyć.
Miało się zacząć od jasnej deklaracji, ale Krzysztof Maj postanowił zaimprowizować i wbić szpilę Joannie Scheuring-Wielgus.
Ja bym wolał, żeby jesień życia wyglądała jak piękny wiosenny maj niż jak wrzesień…
Dla Krzysztofa Maja emerytura ma być drugą młodością, a nie starzeniem się. Trochę odbieram to jak przebicie “kto da więcej”. No i dał.
Dalej następuje jasna odpowiedź na pytanie, z powtórzeniem słowa „wybór”, co oczywiście służy podkreśleniu, że Bezpartyjni Samorządowcy stawiają na wolę Polaków, a nie na przymus.
Natomiast szanowni państwo byli przed chwilą świadkiem wymiany ciosów pomiędzy dwoma premierami, byłym i obecnym, młodzi ludzie są zaniepokojeni…
Tu zabrakło spójności. Wystarczył spójnik „a” przed „młodzi ludzie”. Tu też była to spontaniczna reakcja na wydarzenia w studio i widać rozprężenie formy.
Krzysztof Maj zastosował podobną technikę jak Bosak, Hołownia i Wielgus. Szybka odpowiedź na pytanie i przejście do pokazania innego problemu.
Młodzi przedsiębiorcy oni też chcą mieć też wybór, oni mówią o tym, że chcieliby mieć dobrowolność, czy płacimy na ZUS, bo mówią, że dziś oni wolą sami o siebie zadbać, oni są zaradni.
Młodzi, zaradni, sami zadbają o siebie – tu nie ma konkretów wprost, ale widać ogromny ukłon w stronę przedsiębiorców, którzy biorą sprawy w swoje ręce, zaufanie im – co akurat w przypadku tej grupy jest bardzo adekwatne i mile łechce ego jej członków – i oddanie decyzji o wpłacie lub nie na ZUS.
…a te składki, wysokie składki na początku prowadzenia działalności, bardzo im ułatwią funkcjonować w przedsiębiorstwie…
Słuchałam kilka razy, ale tak właśnie powiedział. Rąbnął się ewidentnie, głównie przez to, że nie zapanował nad tym, co chciał powiedzieć. Tu wyraźnie widać mniejsze obycie z takimi publicznymi wypowiedziami albo właśnie brak kontroli nad językiem.
Więc bezpartyjni nie chcą podniesienia wieku emerytalnego, ale gwarancję i stabilność prawie dla wszystkich, żebyśmy wiedzieli, na jaką emeryturę na starość możemy liczyć.
Mocny akcent na koniec i przekaz skierowany bardziej do ludzi w sile wieku i młodych niż do seniorów. Postawienie na powszechną potrzebę bezpieczeństwa, ale bez konkretów.
PODSUMOWANIE
W wypowiedzi Krzysztofa Maja widać plątanie się i mniejszą niż u pozostałych spójność, wynikającą, moim zdaniem, z mniejszej praktyki wystąpień publicznych niż ma pozostała piątka. Gdy czyta się tę wypowiedź, widać większy wpływ słowa mówionego niż pisanego, rozlazłość tej formy. Pod wpływem spójności wypowiedzi i świadomości jej budowania, Krzysztof Maj wypadł najgorzej.
Najważniejszy był dla niego przekaz: młodzi przedsiębiorcy sami powinni decydować, czy chcą płacić ZUS, co widać po sposobie zbudowania wypowiedzi: jasna odpowiedź na pytanie prawie w pierwszej linijce, przejście do tematu głównego i zamknięcie podsumowaniem z jasną myślą i odwołaniem do powszechnego pragnienia stabilności, przewidywalności, bezpieczeństwa.
MOJE REFLEKSJE
To nie są spontaniczne wypowiedzi mówione. To bardzo jasno przygotowany przekaz. Je ocenia się trochę inaczej. Myślę, że musiałabym przeanalizować mniej przygotowane wypowiedzi, żeby ocenić stopień świadomości językowej i umiejętność kontrolowania tego, co i jak się mówi. Tutaj więc przestrzeliłam ze swoimi zamierzeniami.
Teza, jaką postawiłam na początku, że Mateusz Morawiecki ma najmniejszą świadomość językową i konstruowania spójnych wypowiedzi nie może zostać ani potwierdzona, ani obalona. Po pierwsze z powodu, o którym pisałam powyżej. Po drugie – Mateusz Morawiecki i Donald Tusk zagrali w tę samą grę, jeśli chodzi o konstrukcję wypowiedzi i nie było co porównywać. W wypowiedziach Tuska i Morawieckiego słyszę tę samą formę z opozycyjną treścią. Obaj w wypowiedzi tworzyli opozycję: ja – on.
Pozostali uczestnicy dość jasno wypowiadali się jako przedstawiciele swoich komitetów. Mówili najczęściej „my”. Najwyraźniej widać to w wypowiedzi Joanny Scheuring-Wielgus, która jako jedyna, w tym fragmencie debaty, nie zrobiła żadnej wycieczki personalnej lub w stronę rządu.
Najsłabiej stylistycznie wypadł Krzysztof Maj.
PO CO TA CAŁA ANALIZA?
Do znudzenia powtarzam, że politycy (i osoby z nimi współpracujące) doskonale wiedzą, JAK mówić i do kogo kierować swój przekaz. To było zresztą widać w analizowanych wypowiedziach. Politycy i polityczka przyszli do studia z założeniem, do kogo trafić ma ich przekaz i bardzo konkretnie go adresowali.
Wiem, że każdy z nas ma poczucie „ja się na to nie nabieram”. Owszem, nabierasz się, ja też. Przyglądanie się z bliska wypowiadanym słowom pomaga natomiast otrząsnąć się z tego złudzenia. Dlatego zachęcam cały czas, żeby przyglądać się słowom podczas czynności, którą bardzo lubimy (bo zakładam, że raczej takie osoby tu trafiają) – czytania literatury, po to, by później wykorzystać tę moc rozumienia słów w innych sytuacjach: wyborów, reklamy, negocjacji, relacji i wielu innych.
Ja nie uczyłam się technik perswazji czy manipulacji, ale takie wpływanie przez słowo jestem w stanie wyłapać dzięki praktyce analizowania literatury. Ok, robię to zawodowo, ale mniej zawodowo też się da 🙂
***
Jeśli podobał Ci się ten tekst, możesz postawić mi kawę w buycoffe.to 🙂 Dziękuję.