WAKACYJNA MAPA SŁÓW (letnia gra ze słowami)
Lato to taki dobry czas, żeby zrobić coś bez zwyczajowego napięcia. Tak, codzienność i obowiązki mogą takowe powodować. Zanim zanurzymy się znów w krótkie dni, spokojną rutynę, zagłębimy w fotel z ciepłą herbatą i książką w rękach, proponuję Ci grę-zabawę (w myśl zawołania “Nauka przez zabawę”) – WAKACYJNA MAPA SŁÓW, podczas której zaczniesz inaczej patrzeć na słowa, a nawet zaczniesz czytać… bardziej.
Nawet jeśli nie weźmiesz udziału w zabawie (naprawdę? no weź…), przeczytaj te krótkie myśli poniżej. One też dadzą Ci inną perspektywę na Twoją relację ze słowami – wszystkimi.
Słowa, słowa, słowa
“Poloniusz: Cóż to czytasz, Mości Książę?
William Shakespeare, “Hamlet”
Hamlet: Słowa, słowa, słowa.
Poloniusz: A o treść czy mogę spytać?
Hamlet: Czyją?
Poloniusz: Tej książki, którą Książę czytasz.
Hamlet: Potwarze, mój Panie, nic jak potwarze”.
Słowa były ze mną zawsze. Te zawarte w książkach pomagały uciec od tych raniących. Zaprzyjaźniłam się z nimi, a studia pozwoliły mi odkryć ich piękno i znaczenie, jakie mają dla relacji. Nigdy nie chciałam zatrzymywać tego dla siebie. W końcu zaczęłam o tym opowiadać szerzej niż tylko specjalistom-literaturoznawcom. Tak powstały Wianki Słów.
Każdy z nas ma swój “językowy obraz świata” – częściej używamy pewnych słów, mamy swoje rodzinne określenia, cytaty z ulubionych seriali. Są słowa, których nie lubimy, nie używamy. Nasze wybory mają różne przyczyny: otoczenie, okoliczności, teksty kultury, wrażliwość, temperament.
To wszystko ma również wpływ na to, jak komunikujemy się z innymi, na co zwracamy uwagę podczas czytania (czegokolwiek), jak oddziałują na nas teksty perswazyjne.
No i co z tym zrobić?
Wbrew pozorom wcale nie trzeba specjalistycznych studiów do tego, żeby być świadomym użytkownikiem języka, żeby cieszyć się słowami i z nimi przyjaźnić.
Wystarczy na początek praktykować od czasu do czasu zwracanie uwagi na to, jakimi słowami się otaczamy.
Dokąd mnie wiodą?
Kto z kim przestaje, takim się staje…
No bo dokąd prowadzą nas słowa?
Podczas warsztatów Szkoły Świadomego Czytania jedno z pytań dotyczy dziecięcych lektur – tego, co czytaliśmy w młodości, kiedy kształtował się nasz charakter, gust, światopogląd. O tyle to ważne, że zdajemy sobie dzięki temu sprawę, w jakiej przestrzeni słowa przebywaliśmy, a tym samym, za jakimi słowami łatwiej się nam podąża.
To trochę jak z tymi imionami dla dziecka – kiedy trzeba jakieś wybrać, okazuje się, jak wielu ludzi nie lubimy. Podobnie jest z innymi słowami i z tego warto zdawać sobie sprawę. Bo czasem nasze świadome wybory i racjonalny odbiór tekstu mogą okazać zupełnie nie takie…
No i druga sprawa – dokąd wiodą mnie słowa, którymi określam drugiego człowieka? Bo jeżeli wyzwiska (niekoniecznie wulgarne) płyną mi z ust wartko, to do porozumienia w sytuacji konfliktowej raczej mi daleko.
Zatrzymać się na chwilę, pomyśleć “OK, jeśli w ten sposób opisuję sobie świat, to do jakiego działania mnie prowadzą te słowa?”.
Co warto zostawić?
Pakować warto się mądrze.
Znajomy, który służy w WOT, opowiadał, jak bardzo redukuje swój plecak na cykliczne treningowe biegi w terenie – tylko to, co naprawdę niezbędne, głównie woda.
A my często bierzemy do swojego słownika to, co niekoniecznie jest nam potrzebne, co sprawia, że jest nam ciężko.
Z mojej perspektywy – warto sprawdzić, które słowa są rzeczywiście nasze, a które ktoś nam narzucił. I tak używamy ich z rozpędu, przyzwyczajenia, mimo że nas uwierają.
Jak to olśnienie w jakimś momencie “O rany, mówię jak moja matka/mój ojciec/babcia itp.”.
Druga sprawa: jeśli jakoś zorientowałaś się, dokąd prowadzą Cię Twoje słowa, to może, niczym Marie Kondo, pożegnać się z tymi, które przestały Ci służyć, które nie prowadzą Cię tam, gdzie chcesz?
Słowa, słowa, słowa
Pojedyncze słowa mają pokazać, jak czytać bardziej i zaprzyjaźnić się ze słowami? Co to, homeopatyczne dawki? Cudowny lek na wszystko?
Otóż nie – to metoda małych kroków, gotowania żaby, zjadania słonia po kawałku, ćwiczeń czyniących mistrza itp.
Chodzi o to, żeby zacząć zwracać uwagę na słowa, które nas otaczają. Żeby wyrobić w sobie słowny słuch, słowną intuicję.
A kiedy stopniowo poszerzamy strefę swojego czytelniczego komfortu (poszerzamy, nie wychodzimy z niej – nadal mamy czuć się w miarę komfortowo), po jakimś czasie zauważamy, że widzimy, odbieramy, rozumiemy, czujemy o wiele więcej.
Magia słów.
Co mi dają?
Jedna z instalacji na wystawie “Widzące kamienie i przestrzenie poza Doliną” (dotyczącej sieci, algorytmów, sztucznej inteligencji w naszym życiu, organizowanej przez Biennale Warszawa ) opowiadała o próbie odkodowania języka ptaków. To było fascynujące. Dźwięki, które znaczą, komunikują. Niby wszyscy wiemy, że ptaki swoimi śpiewami porozumiewają się ze sobą i z otoczeniem. Ale ciekawe było zobaczyć, jak te dźwięki przekładają się na znaki jakoś tam zrozumiałe dla nas.
Przy tej instalacji pomyślałam sobie, że właśnie to robimy w naszej międzyludzkiej komunikacji – przyglądamy się słowom/wyrazom, które są kierowane wobec nas oraz które my kierujemy do innych i odkodowujemy je – szukamy znaczenia i umieszczamy się względem nich w przestrzeni relacji.
No właśnie – co nam dają słowa? Relacje. Nawet te słowa, których używamy przeciwko komuś sprawiają, że z innymi nawiązujemy relację – na przykład wspólnotę pogardzania kimś.
Słowa (czyli znaki języka) wiążą nas ze sobą. Podobnie dzieje się to w przypadku osób niesłyszących czy niewidzących (które mają swój system językowy i swoje w nim “słowa”).
Z kim wiążą mnie moje słowa?
Co warto zabrać?
Nawet Robinson Cruzoe, który wylądował na, teoretycznie, bezludnej wyspie, w końcu dorobił się jakichś rzeczy. Bo choćbyśmy, niczym św. Franciszek, oddali spontanicznie nasze ubranie biedakowi, to i tak po jakimś czasie odziejemy się.
Co warto wziąć do naszego językowego świata?
Ciekawość – siebie, innych, innego.
Życzliwość – wobec siebie, innych, innego.
Chodzi o to, żeby z ciekawością i życzliwością zadawać słowom pytanie “Dlaczego?”.
Dlaczego zwróciłam uwagę na to słowo? Skąd się wzięło w moim świecie? Jakie słowo odrzuciłam? Dlaczego mi się podoba/nie podoba? Jakie to słowo wywołuje skojarzenia – u mnie, u innych, w mojej kulturze, w innej kulturze?
Warto pamiętać, że to, jak używamy języka, jakie słowa wybieramy, ma również wpływ na to, jak kształtujemy świat wokół siebie.
Warto, żeby ten świat był coraz lepszy.