
Na początku było Słowo…
PO CO NAM JĘZYK?
Wiadomo, do komunikowania. Czym jest komunikowanie się? Według Słownika języka polskiego* komunikować się, to „utrzymywać z kimś kontakt”. Najzwyczajniej w świecie chodzi zatem o relację. Mam jednak nieodparte wrażenie, że zazwyczaj „komunikowanie się” rozumiane jest jako sposób na wyrażanie swojej opinii na jakiś temat w obecności drugiej osoby, czyli przekazanie komunikatu. Wówczas komunikujemy się nie po to, by utrzymać kontakt, ale by mieć pewność, że nasza historia zostanie wysłuchana.
Mimo wszystko warto jednak pamiętać, że w komunikowaniu się nie jest najważniejsze przekazanie komunikatu, a nawiązanie relacji. I to zmienia całą perspektywę, z jaką patrzymy na język i jego funkcje.
Wypowiadanym przez nas słowom teoretycznie powinno towarzyszyć pytanie: „W jakim celu coś mówię?”. Czy przez to, co mówię, w jaki sposób mówię, nawiązuję z moim rozmówcą relację? Dotyczy to każdego przekazu językowego, niezależnie od tego, jak rozumiemy język czy tekst. Wiadomo przecież, że nie o sam akt mowy chodzi. Czy przez swoją wybitną, oczywiście, powieść nawiązuję relację z czytelnikiem (nawet tylko idealnym**)? Czy opisując, jak cudowny i jedyny na rynku jest mój produkt, nawiązuję relację ze swoim klientem? Czy pisząc życzenia świąteczne, myślę o nawiązaniu relacji z adresatem? I tak dalej, i tak dalej. Juliusz Słowacki w swoim poemacie Beniowski zapisał powtarzane po wielokroć zdanie: „Chodzi mi oto, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. Czy zatem w głowie mam to samo co na języku – nastawienie na relację?
JĘZYK, KTÓRY STWARZA
Podejście z takim nastawieniem do języka pokazuje bardzo wyraźnie, że, i tu nie nie pojawi się wcale nic odkrywczego, kształtuje on naszą rzeczywistość. W językoznawstwie funkcjonuje pojęcie “językowego obrazu świata” (poczytać można o tym tutaj i bardziej naukowo tutaj) . W dużym skrócie: odnosi się ono do teorii (potwierdzanej w praktyce), że każdy język kształtowany jest przez rzeczywistość, w której się kształtował, ale również ma wpływ na tę rzeczywistość (przykładem tego są chociażby przysłowia, zwane mądrością narodu, które są różne w różnych językach). Ma to ogromne znaczenie dla poprawnej komunikacji, zwłaszcza gdy rozmawiają osoby z innych kręgów kulturowo-językowych. Można bowiem przetłumaczyć jakieś słowo poprawnie i niepoprawnie jednocześnie, gdy nie uwzględnia się kontekstu kulturowego. Rodzi to wiele problemów – od zwykłych nieporozumień, po problemy wagi państwowej lub religijne rozłamy*.
Kwestia wpływu języka na rzeczywistość dotyczy to nie tylko języków narodowych, ale języka w ogóle. Na przykład stała obecność w języku publicznym pewnych określeń wpływa na sposób postrzegania świata. Relacje te wielokrotnie były badane w kontekście różnych eksterminacji dokonywanych na „obcych”. Interesujące jest to, że są kultury, w których słowo „człowiek” oznacza tylko swojego. Inny, obcy to już nie człowiek, a więc można z nim robić to, czego nie można robić z człowiekiem. Są też i pozytywne przykłady.
Gdy spojrzy się na przekazy dotyczące początków świata w różnych religiach i kulturach, bardzo często (choć nie zawsze) tym, co kreuje, jest słowo. W jednym z biblijnych opisów stworzenia świata to człowiek nadaje nazwy roślinom i zwierzętom, nadając im sens. Mówi się, że nie nazwane nie istnieje. Zarówno to, co dobre, jak i to, co złe. Dlatego największą karą, jaką może spotkać człowieka, jest zapomnienie, nie mówienie o nim. Nie dziwi więc, że niektórzy posuwali się do aktów nie tyle heroicznych, ile barbarzyńskich, byleby o nich mówiono. Kto zgadnie, o kim mowa? I nazwie go, a więc wydobędzie z niepamięci i stworzy go przed naszymi oczyma? Każda nowa rzecz domaga się nazwania, wypowiedzenia. Każdy akt prawny stanowiący jakąś rzeczywistość wymaga wypowiedzenia.
* Ciekawy jest tu przykład z teologicznego podwórka. Chrześcijańska terminologia teologiczna kształtowała się właściwie równolegle w dwóch językach: łacińskim i greckim. Co powodowało częste nieporozumienia, na przykład w opisywaniu Trójcy Świętej, i wzajemnym obrzucaniu się herezjami. W zrozumiały dla laików sposób kwestia ta opisana jest tutaj – dla zainteresowanych.
ŚWIADOMY JĘZYK
Jeśli więc mam świadomość tego, że język kreuje mój świat, to, co wokół mnie się wydarza, mogę zacząć używać go nieco inaczej. Z większą uważnością wobec tego, co się mówi. Ciekawa jest w tym kontekście praktyka afirmacji. Wielokrotne powtarzanie jakiegoś zdania na swój temat sprawia, że w końcu staje się ono rzeczywistością. Ćwiczenie polegające na mówieniu sobie jakiejś pozytywnej rzeczy, nawet takiej, w którą się nie wierzy, jest często zalecane przez terapeutów. Oczywiście w drugą stronę działa to tak samo. Zwłaszcza u dzieci – gdy słyszą one komunikat wielokrotnie powtarzany przez rodziców czy inne bliskie osoby, w końcu zaczynają się one z nim identyfikować. Przyznam, że świadomość tego sprawia, iż bardzo pilnuję tego, co mówię moim dzieciom na ich temat lub o ich zachowaniach.
PO CO MI JĘZYK
O relacyjności języka przypominają nam sytuacje graniczne. Gdy ktoś przestaje mówić z powodu traumy – nie wierzy bowiem, że mógłby zostać zrozumiany. Gdy ktoś przestaje mówić, bo uważa, że świat nie zasługuje na relację z nim.
Po co mi, piszącej te słowa, jest zatem język? Jestem zachwycona tym, jak bardzo język dąży to tego, żeby być zrozumiałym. Nie zawsze oznacza to proste zwroty i wyrażenia. Są takie stany duszy, które oddać może jedynie język poezji i rozumiemy wtedy między słowami. A jednak to one tworzą ten klimat pomiędzy. Chciałabym, żeby mój język zawsze dążył do zbudowania relacji z drugą osobą. By najważniejszy nie był sam akt mówienia, ale to, co w jego wyniku dzieje się między rozmówcami. Czy mi się to udaje…?
W sekcji Wprawki językowe znajdziesz miłe i proste zadania pomagające odnaleźć się w języku i stać się jego bardziej świadomym użytkownikiem. Zapraszam TUTAJ. Odkryj swój językowy świat, a w nim to, co jest dla Ciebie charakterystyczne.
* Uwaga, odwołań do wszelkiej maści słowników będzie dużo na tej stronie.
** Jest ktoś taki w nauce o literaturze i języku jak odbiorca idealny, którego projektuje sobie twórca podczas pisania tekstu. Podobnie jak z klientem idealnym, którego ma zaprojektować sobie osoba prowadząca biznes, by do niego jak najtrafniej kierować swój przekaz.
Fot. Pixabay.com
Jeśli podobał Ci się ten tekst, możesz mi postawić wirtualną kawę. Kliknij w tę filiżankę pod spodem:
