fbpx
Na tablicy zapisano temat: Lekcja 3 Temat: Wymowa w języku polskim
Artykuły,  Język,  Kultura

W jaki sposób mówimy: akcent, intonacja, dykcja. Lekcja 3: Wymowa w języku polskim

Precyzja dotycząca wypowiadania się dotyczy nie tylko tego, co mówimy, jakich słów używamy, ale również tego, w jaki sposób mówimy. WYMOWA to temat trzeciej lekcji.

Poprzednie lekcje:
Lekcja 1: Akcent w języku polskim
Lekcja 2: Intonacja w języku polskim

W ostatniej lekcji opowiem o wymowie w języku polskim. Dowiesz się z niej nieco o:
alfabecie fonetycznym,
normie ortofonicznej,
stopniach poprawności wymowy (staranna, potoczna, niestaranna, niepoprawna) i kontekście ich używania,
wariantach wymowy (np. w wyrazie patriotyzmie),
zmianach w wymowie (np. l przedniojęzykowo-zębowe, wymowa samogłosek nosowych),
dykcji.

Zapraszam do lektury.

Wymowa. Zapis fonetyczny

W polskim alfabecie mamy 32 litery. Część z nich posiada znaki diakrytyczne (kropki, kreski, ogonki). To w języku pisanym. A w mówionym?

Istnieje coś takiego jak międzynarodowy alfabet fonetyczny, który służy właśnie do zapisywania tego, w jaki sposób dane słowo jest wymawiane. Na pewno każdy z nas zetknął się podczas nauki języka obcego z takim właśnie zapisem (w nawiasach […]). Alfabet ten ma różne swoje odnogi, które uwzględniają specyfikę danych grup językowych. Wymowę języka polskiego zapisuje się slawistycznym alfabetem fonetycznym.

Zapis fonetyczny nie dotyczy tylko tych specyficznych głosek, jak dż, ę, sz, si itp. Umiejscowienie głosek wobec siebie wpływa bowiem na wymowę każdej z nich. I tak na przykład literę a mamy jedną, zaś głosek odpowiadających tej literze aż cztery, w zależności od miejsca w słowie i sąsiadujących z nią innych głosek.

Nie wchodzę tu w szczegóły rozróżniania głosek i fonemów. Zainteresowanym polecam na przykład wyjaśnienie w Dobrym Słowniku. Ten krótki wstęp fonetyczny jest mi potrzebny po to, by uzasadnić podział wymowy na różne jej rodzaje i wytłumaczyć pochodzenie tego podziału. Bierze się on właśnie z tego, w jaki sposób wymawiamy grupy głoskowe, a zwłaszcza spółgłoskowe. W wymowie zachodzi bowiem wiele procesów dźwiękowych, zarówno w pojedynczych głoskach, jak i ich grupach. Podział na staranność wymowy przeprowadzono przede wszystkim według kryterium poprawnego wymawiania grup spółgłoskowych.

Przy czym od razu dopowiem, że poprawność zmienną bywa i wynika z pewnego społecznego, kulturowego i politycznego kontekstu.

Ortoepia – ortofonia i ortografia

Poprawnością pisowni i wymowy zajmuje się ortoepia.

Ortografię znamy wszyscy. Któż z nas nie pisał dyktand. Sprawdzają one znajomość zasad pisowni (łac. dictando to ‘dyktując’).

Sprawdzanie poprawności wymowy musiałoby wyglądać odwrotnie: uczeń dostawałby napisany tekst i musiałby go powiedzieć. I tu pojawia się jedna z wielu trudności.

Ortofonii uczymy się bowiem niejako naturalnie. Tylko gdy dziecko ma trudności z wypowiedzeniem jakiejś głoski lub głosek, trafia do logopedy, który z nim ćwiczy. Pozostałe uczą się wymowy na bieżąco: w domu, w przedszkolu, z bajek. Nieco inna wymowa charakteryzuje tekst czytany, a nieco inna mówiony spontanicznie. Gdy czytamy na głos, naturalniej przychodzi nam wymowa staranna. Gdy używamy mowy w codziennej komunikacji, to, co przeczytaliśmy poprawnie, możemy już wypowiadać mniej starannie. Do tego dochodzi również specyfika regionalna. Na przykład wymowa głosek na pograniczu wyrazów, gdzie w wymowie warszawskiej dochodzi do ubezdźwięcznienia, a krakowsko-poznańskiej do udźwięcznienia.

Zbiór najważniejszych zasad wymowy stanowi polską normę ortofoniczną. Ortofonia to zatem nauka o poprawnym wymawianiu połączeń głoskowych, wyrazów i połączeń wyrazowych. Norma fonetyczna kształtuje się, jak cały język, w procesie.

Prawidłowa wymowa jest konieczna, by język mógł pełnić swoją funkcję komunikacyjną. Prosta rzecz – gdy ktoś wymawia słowa niepoprawnie, nie można go zrozumieć. Dzieje się to na przykład podczas szybkiego mówienia, gdy uszkodzone lub nie w pełni sprawne są narządy mowy bądź gdy źle wymawia się połączenia głoskowe.

Badania nad normą wymawianiową połączone są z badaniami czysto fizykalnymi. Nagrywa się czyjąś wypowiedź, a potem sprawdza na specjalnych maszynach, co tak naprawdę zostało powiedziane. Bada się również mowę na bieżąco, podłączając delikwenta do specjalnej aparatury. Nazywa się to fachowo fonetyką eksperymentalną. Potem naukowcy przeprowadzają analizy, porównania i wychodzi im, co jest specyficzne dla danej głoski, a co należy do repertuaru fonetycznego danej osoby. Bo, co jest istotne, każdy z nas ma swój sposób wymawiania poszczególnych głosek i naukowcy gimnastykują się, by wyodrębnić te cechy, które są wspólne i właściwe danej głosce.

Przy okazji warto powiedzieć, że bardzo wiele osób ma jakieś wady wymowy, z których nie zdaje sobie nawet sprawy. Najszybciej dowiadują się o tym ci, którzy zdają na studia aktorskie lub logopedyczne. Zwłaszcza w tym drugim przypadku wymagana jest bezbłędna wymowa. A z tym jest problem. Nie chodzi tu o dykcję, czyli wyraźność i poprawność wymowy, słyszalną dla każdego. Gdy ktoś nie wymawia twardego r, wyraźnie sepleni, jąka się, wszyscy zdają sobie sprawę, że z wymową jest coś nie tak. Ale już w przypadku modnej ostatnio maniery zmiękczania spółgłosek tam, gdzie zmiękczenia być nie powinno czy zbytniego upraszczania grup spółgłoskowych, niepoprawnego artykułowania samogłosek czy głosek takich jak sz, cz, dż, najczęściej nie słyszymy tych błędów.

Wymowa. Norma fonetyczna

Prof. Andrzej Markowski, językoznawca, wyróżnił cztery aspekty normy fonetycznej: dwupoziomowość, wariantywność, zmienność oraz uświadomienie społeczne.

Dwupoziomowość

W normie fonetycznej można mówić, podobnie jak w tej dotyczącej poprawności, o dwóch jej stopniach: wzorcowej i potocznej. Norma wzorcowa zakłada idealną wymowę, z odpowiednią artykulacją, głośnością, naciskiem itp. Należy ją stosować we wszystkich wypowiedziach publicznych. Druga to tzw. norma potoczna (albo codzienna), stosowana w każdej nieoficjalnej sytuacji komunikacyjnej.

W ramach tego głównego, dwupoziomowego podziału, wyodrębniono kilka kolejnych stopni normy fonetycznej. Najpopularniejsze są dwa podziały, których składowe częściowo pokrywają się ze sobą.

Ambona w katedrze w Sienie

Rodzaje wymowy

Wymowę pod względem poprawności dzielimy w zależności od tego, jak bardzo jest zgodna z normą wymawianiową (tak, jest takie słowo). Każdy z tych typów wymowy łączy się również z konkretną sytuacją komunikacyjną.

WYMOWA BARDZO STARANNA

Inaczej nazywa się ją sceniczną, ponieważ stosuje się ją przede wszystkim w teatrze, filmie, przemówieniach. Wszędzie tam, gdzie warstwa estetyczna przekazu ma szczególne znaczenie.

Ten typ wymowy można uznać również za wzorowy. Przy czym wymowa wzorowa nie dotyczy tylko sytuacji scenicznej.

WYMOWA STARANNA

Tę z kolei nazywa się szkolną, a stosuje w swobodnych wypowiedziach publicznych, nie przygotowanych wcześniej, niezapisanych. Taka wymowa obowiązuje nauczyciela podczas prowadzenia lekcji, dziennikarza podczas przeprowadzania wywiadu, księdza podczas kazania (chyba że je czyta), urzędnika, posła na mównicy sejmowej.

Ten typ wymowy można określić również jako poprawny.

WYMOWA POTOCZNA

W końcu dotarliśmy do zwykłych językowych zjadaczy chleba. Ta wymowa, nazywana codzienną, jak sama nazwa wskazuje, obowiązuje w codziennych interakcjach i dotyczy wszystkich. Taki na przykład poseł na mównicy sejmowej powinien posługiwać się wymową staranną, ale kiedy rozmawia ze swoim wujkiem, może spokojnie używać wymowy potocznej.

Wymowę potoczną można określić też jako dopuszczalną.

WYMOWA NIESTARANNA

Ta z kolei pojawia się w grupach bardzo nieformalnych, w codziennym użyciu, gdy mówiący nie mają potrzeby zachowywania norm, przekaz jest zrozumiały mimo błędów, a te nie wpływają na negatywną ocenę mówiącego. Często również wymowa ta związana jest z wypowiedziami emocjonalnymi, kiedy wzburzenie utrudnia poprawne artykułowanie głosek.

Ten typ można nazwać też nieprawidłowym.

W klasyfikacji pojawia się również wymowa wadliwa, czyli w ogóle niezgodna z normą.

Ciekawe jest to, że wymowa bardzo staranna (wzorowa) wcale nie jest najlepsza dla każdej sytuacji komunikacyjnej. Mówienie w ten sposób w codziennej rozmowie czy do dziecka odbierane jest jako nie na miejscu. Uważamy wówczas, że osoba tak mówiąca albo się popisuje, albo sobie żarty stroi. Z kolei wymowa potoczna na scenie czy w przemowie może prowadzić do niezrozumienia wypowiedzi przez słuchających.

Kodyfikacja

Powyższe klasyfikacje przyjęły się już w badaniach językoznawczych. Gorzej z kodyfikacją, czyli jasnym wyłożeniem, co należy do normy, a co ją przekracza. Taki zespół zasad ortofonicznych (na wzór ortograficznych).

Wiąże się to również z faktem, że do pewnego momentu naszej historii nie było w polszczyźnie tak naprawdę jakiejś jednej normy wymawianiowej. Dużo było za to regionalizmów, wymowy gwarowej itp. Dopiero gwałtowny wzrost użytkowników języka literackiego (od połowy XIX wieku) zaczął powodować przeobrażenia i ujednolicanie języka mówionego. Jednak kilkaset lat zróżnicowanej wymowy owocuje tym, że mamy dziś „rozchwianie wymowy”.

Z jednej strony słyszymy wymowę naszego najbliższego otoczenia, która często jest naznaczona regionalizmami, z drugiej słyszymy język w telewizji czy radiu oraz w Internecie, z trzeciej mamy słowo pisane. Językoznawcy zauważają zaś dużą niepewność użytkowników polszczyzny co do poprawnej wymowy.

Swoją drogą, warto pamiętać, że gdy zaczęto badać pochodzenie polskiego języka literackiego (czyli ogólnego), na pierwszy plan wysunęła się dyskusja, która to regionalna jego wersja, wielkopolska czy małopolska, legła u podstaw. Dyskusja trwała od II połowy XIX wieku, do lat 60. XX wieku i zakończyła się… niczym. To znaczy jedni uważają, że polski język literacki wywodzi się z odmiany wielkopolskiej, inni, że z małopolskiej i konsensusu żadnego nie wypracowano. Co jednak warte podkreślenia w związku z tematem niniejszego tekstu, najpierw wykształciła się ogólna norma języka pisanego, potem nastąpiła unifikacja wymowy warstw wykształconych, a na końcu zaczęła kształtować się ogólna norma wymawianiowa.

Mimo że norma fonetyczna w języku polskim nie ma ścisłej kodyfikacji, to pojawiały się i pojawiają książki próbujące ten temat zagospodarować. Pierwszą z nich były Prawidła poprawnej wymowy polskiej Zenona Klemensiewicza (1930). Powstała ona na podstawie informacji o poprawnej wymowie polskiej ustalonych w 1926 r. przez specjalną komisję złożoną z językoznawców i…  aktorów.

Z bardziej aktualnych publikacji polecam Słownik wymowy polskiej pod redakcją Mieczysława Karasia i Marii Madejowej (1977) oraz Podręczny słownik poprawnej wymowy polskiej Władysława Lubasia i Stanisława Urbańczyka (I wydanie, 1990).

Keczup czy keczap? Fot. Alexas_Fotos z Pixabay

Wariantywność

W polskiej wymowie jest sporo słów, które można wymawiać w dwojaki sposób i obie formy są poprawne. Wiąże się to przede wszystkim z podwójnym akcentowaniem danego wyrazu, różnego stopnia przyswojeniem postaci brzmieniowej wyrazu obcego, działaniem procesów asymilacyjnych w wyrazach rodzimych. Wymienione powody wariantywności mogą się również łączyć w jednym wyrazie.

Przykłady:

Wyrazy zakończone na –zm: patriotyzm, deizm, rasizm. W miejscowniku zapisujemy je: patriotyzmie, deizmie, rasizmie. A jak wymawiamy? Przeważnie (i prawidłowo): patriotyźmie, deiźmie, rasiźmie. Przy czym poprawna, choć bardzo rzadka, jest również wymowa zgodna z zapisem, czyli bez zmiękczenia.

Wyrazy takie jak: przyspieszyć, spieszyć, pospieszyć itp. Wszystkie je można wymawiać dwojako: literowo (z twardym s) i ze zmiękczeniem – przyśpieszyć, śpieszyć, pośpieszyć.

Wyrazy mające dwojakie akcentowanie: np. w ogóle, które można wymawiać w-o-gule i w-o-gule. Niepoprawna jest z kolei wymowa w-ogle.

Wyrazy z grupami spółgłoskowymi. Na przykład liczebnik 600 można wymówić jako: sześset, a w wymowie potocznej szejset. Część słowników uznaje wymowę literową sześćset za niepoprawną. Ale prof. Mirosław Bańsko zwraca uwagę na to, że większość badań fizyki eksperymentalnej potwierdza częste stosowanie takiej wymowy, zadając kłam twierdzeniom, że jest ona hiperpoprawna i sztuczna.

Wyrazy i nazwy własne obcego pochodzenia. Poprawna jest na przykład wymowa: keczup i keczap. Na stolicę Irlandii można mówić zarówno Dablin, jak i Dublin (przy czym ta druga wymowa jest zdecydowanie rzadsza).

Z wyrazami obcymi i obcymi nazwami własnymi w ogóle jest ciekawie językowo, bo tu norma wymawianiowa kształtuje się na naszych oczach. Część tych wyrazów wymawiamy zgodnie z ich oryginalnym brzmieniem, część spolszczamy.

Jak wyjaśniał prof. Miodek, dzieje się tak, ponieważ wiele z tych wyrazów dotarło do nas najpierw przez pismo i wymawiano je literowo. Profesor zwraca jednak uwagę, że teraz ta tendencja odwraca się. Ponieważ dziś o wiele częściej słyszymy oryginalną wymowę, jesteśmy skłonni również w naszym języku wymawiać je w taki sposób.

Business jeszcze 100 lat temu odczytywano literowo „busines”! 50 lat temu – obok Bitelsów żywot pełnoprawnego wariantu wiedli Bitlesi nawiązujący do zapisanej nazwy The Beatles. Klub jest ciągle klubem w starych połączeniach typu Łódzki Klub Sportowy, Górniczy Klub Sportowy, Klub Prasy i Książki, ale w nowszych pojawia się już „klab”, np. „biznes center klab”, „klabing” – tak jak pub stał się od razu w wymowie „pabem”, business od dawna jest biznesem (i tak go też częściej zapisujemy), a niektórzy rodacy chcą być tak fonetycznie autentyczni, że w ich ustach pojawia się „byznes”, Bitlesi przegrali z wariantem akustycznym Bitelsi, a indiańską z pochodzenia nazwę Chicago coraz więcej osób wymawia „Szikago” – jak na zasadzie wyjątku, bo na sposób francuski, czynią to mieszkańcy Stanów Zjednoczonych. Wariant „Czikago” – bliższy mi od dzieciństwa – jest dopuszczalny, ale wyraźnie się cofa.

Co dalej z keczupem?

Bardzo często dzieje się tak, że wymowa literowa i fonetyczna mieszają się ze sobą. Taki na przykład kowboj, w oryginale cowboy [[‘kaubɔɪ]:

– c wymawiamy jak w angielskim jako k,
– o już literowo, jako o,
– a nie angielskie a,
– w jako polskie w,
– b w obu językach brzmi tak samo na szczęście,
– o zostaje o,
– y wymawiamy z angielska – jako nasze j.

Rozchwianie, które charakteryzuje polską wymowę – to, że jedna osoba potrafi w różny sposób wypowiadać jedno słowo czy głoskę – również wiąże się z wariantywnością tej wymowy. Wymowy regionalna czy gwarowa nie są bowiem błędne, gdy używamy ich w swoim regionie. Mówi się wręcz o normie regionalnej jako części normy użytkowej. Czyli wymowa związana z danym regionem czy gwarą również ma swoją normę, która jest lokalna, konfrontacyjna, nierestrykcyjna i płynna. Trzeba jednak pamiętać o lokalności tej wymowy, a o tym często zapominają osoby działające w Internecie. Wiem, że niektórzy używają takiej wymowy świadomie, jako pewnego rodzaju stylizację i znak wyróżniający.

Zmienność

Mimo niektórych zmian w wymowie, prof. Markowski uważa polską normę fonetyczną za stabilną. Faktycznie, niewiele jest zmian fonetycznych, które weszły do normy wymawianiowej po II wojnie światowej.

Jedną z takich najważniejszych zmian jest zanik l przedniojęzykowo-zębowego. Kiedyś należało ono do wymawianiowej normy wzorcowej, a dziś mówi się o nim ł sceniczne. Tak, tak, to to słynne l śpiewane przez Ordonkę w Miłość Ci wszystko wybaczy.

Po wojnie coraz częściej ulegało ono wałczeniu, czyli wymawiano je tak jak robimy to teraz, a co w alfabecie fonetycznym oddaje się jako [w] (skojarzcie z angielskim w), a nazywa u niezgłoskotwórczym. L przedniojęzykowo-zębowe jest nadal poprawne w wymowie, aczkolwiek stosuje się je już tylko w niektórych wschodnich regionach Polski i czasami na scenie. A w tych dwóch przypadkach i tak używają go przeważnie osoby starsze.

Można się również spotkać z opinią, że wymowa l przedniojęzykowo-zębowego świadczy o wysokim lub inteligenckim pochodzeniu mówiącego. Poniekąd jest to prawda, bo z kolei wymowa ł jako u niezgłoskotwórczego ([w]), pojawiła się najpierw wśród chłopów i warstw niewykształconych. No a dziś wszyscy tak mówimy. Na co miało też pewnie wpływ wyniszczenie polskiej inteligencji w czasie II wojny światowej.

To zresztą pokazuje, jak często zmiany w języku wynikają z zupełnie pozajęzykowych wydarzeń. Podobna sytuacja miała miejsce z feminatywami, powszechnymi w języku polskim w międzywojniu, o czym już pisałam na tej stronie.

Zmiany dotyczą też, wspomnianej wyżej, wymowy słów pochodzenia obcego.

Uświadomienie społeczne

Kwestie poprawności językowej, zarówno w wymowie, jak i w piśmie, to jeden z niewielu tematów z języka polskiego, które żywo interesują Polaków. Z literatury to tylko lista lektur. I, co ciekawe, zwykli użytkownicy języka są konserwatywniejsi jeśli chodzi o zakres normy wymawianiowej czy pisanej niż niejeden językoznawca normatywista.

Jednym z pytań, które pojawia się często w temacie wymowy polskiej są samogłoski nosowe. Dwie główne to ą, ę – mają one swój odpowiednik w literach. Ale tak naprawdę każda samogłoska ustna, w odpowiednim otoczeniu, może stać się nosową. Na przykład a w słowie tramwaj.

Czy samogłoski nosowe istnieją?

Coraz mniej ich już w przyrodzie. Nie będę pisać nic nowego, zacytuję tylko badania, z których wynika, że, no cóż, mało kto wymawia je już poprawnie. Językoznawcy twierdzą nawet, że w przyszłości w ogóle zanikną. Dlaczego?

Z przeprowadzonych przez lingwistów analiz spektrograficznych wynika, że w wymowie młodych warszawian, posługujących się standardową polszczyzną, głoski nazywane samogłoskami nosowymi są realizowane w postaci dyftongów [eṷ], [oṷ] lub [eṷ], [oṷ]. Dyftongi nienosowe były notowane najczęściej przed pauzą. Uwzględnione w tekście audytywnym wyrazy tworzące pary w rodzaju krzyknąkrzyknął czy orzęorzeł brzmiały homofonicznie i były transkrybowane jako kšyknoṷ, ožeṷ. Alternatywę dyftongu [eṷ] stanowił w pozycji wygłosowej nienosowy monoftong e. Przed spółgłoskami szczelinowymi występowały zdaniem badanych z reguły dyftongi z nosowością asynchroniczną, pojawiającą się w drugiej części ich przebiegu.

A. Majkowska, Współczesna polska norma ortopeiczna. Wokalizm

Zresztą, sprawdź, jak wymawiasz przytoczone wyżej wyrazy oraz czy jesteś w stanie wymówić w ogóle samogłoski nosowe w sposób czysty, nie jako dyftong (czyli jako dwie głoski). O tym, że nie jest to wcale takie łatwe niech świadczy fakt, że w szkołach aktorskich uczy się wymowy tych głosek.

Nie jest to tylko dylemat zwykłych zjadaczy chleba. Sami językoznawcy mają różne zdania na temat istnienia lub nie we współczesnej wymowie polskiej samogłosek nosowych oraz na temat tego, ile ich w ogóle jest.

Nie zdziwię się, jak ostatecznie skończymy na tym, co z ó i u. Piszemy inaczej, mówimy dokładnie tak samo, mimo że historycznie w pewnym momencie rozwoju języka istniała różnica w ich wymowie.

Brak kodyfikacji normy ortofonicznej oraz sposobów na egzekwowanie poprawnej wymowy, sprzyja upowszechnianiu się błędów. Zazwyczaj błędna wymowa kojarzona jest z problemami logopedycznymi. A to przecież podobnie jak z ortografią – trochę ćwiczeń i można zacząć mówić całkiem przyzwoicie, zaliczając „dyktanda z ortofonii”.

WYMOWA. DYKCJA

Ten tekst miał być o dykcji. Tylko że ta kojarzy się z ładnym, wyraźnym mówieniem obowiązującym aktorów, dziennikarzy, osoby występujące publicznie. To oni ćwiczą swoją dykcję. W związku z tym często zapomina się o zwyczajnej wymowie. O tym, że nasz język nie tylko widzimy zapisany, ale przede wszystkim słyszymy. I tejże wymowie również należy się szacunek i uważność.

Ćwiczenie dykcji nie polega tak naprawdę tylko na usprawnianiu swojego aparatu mowy. Nie dotyczy wyłącznie wyraźnego wymawiania grup spółgłoskowych, samogłosek nosowych czy spółgłosek na końcu wyrazu. Dykcja to również znajomość normy w zakresie wymowy, intonowania, akcentowania, poprawnej składni, odmieniania.

Dlatego zachęcam, w poszukiwaniu dykcji idealnej, nie tylko do korzystania z usług nauczycieli pokazujących, jak ćwiczyć artykulację, ale również do sięgnięcia do słowników poprawnościowych, wypowiedzi specjalistów językoznawców. Gorąco zachęcam również do słuchania Mistrzów Mowy Polskiej – osób wyróżnionych za piękne używanie polszczyzny w mowie.

Dzisiejszy problem z wymową polega też na tym, że otoczeni jesteśmy przez wypowiedzi różnych ludzi. Dziennikarze i aktorzy w większości szkolą się w poprawnej wymowie i w ogóle w dykcji. Ich jednak nie słyszymy wcale tak często. Teraz, a zwłaszcza ludzie młodzi, oglądamy youtuberów, słuchamy podcastów, oglądamy i słuchamy relacji na InstaStory czy na Facebooku, oglądamy webinary, live’y itp. Niestety, większość osób wypowiadających się w Internecie nie zadaje sobie trudu, by pracować nad swoją wymową. I tak, niezauważenie, nie tylko w prywatnych rozmowach, ale i w publicznych wystąpieniach zaczyna dominować wolna amerykanka wymawianiowa.

Życzyłabym jednak naszemu językowi, żeby jego użytkownicy, którzy mają duże zasięgi, nie zadowalali się stwierdzeniem „ja tak mówię, i już”. Pisałam o tym w kontekście normy językowej i poprawności, ale ów fragment doskonale pasuje również do tego tekstu:

Nie ma ludzi idealnych, tak samo jak nie ma ludzi bezbłędnych językowo. Nawet najwięksi poeci słowa potrzebują korektorów i redaktorów. I to nie wstyd. Problem zaczyna się, gdy ktoś uparcie ignoruje zasady języka, wzrusza ramionami na błędy, a zwykłe zwrócenie uwagi odbiera jako upierdliwy atak. Ja również robię błędy. Proszę mnie poprawić. Nie jest problemem robienie błędów – problemem jest trwanie w nim, gdy już się o nim wie. I dotyczy to, oczywiście, każdej dziedziny życia.

Odpowiedzialność za słowo, czyli normy, formy i grzywny

Jeśli podobały Ci się te lekcje, podaj je dalej.

Możesz też postawić mi za nie kawę.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Do poczytania (lub posłuchania), czyli teksty, z których korzystałam:

A, Majkowska, Współczesna polska norma ortopeiczna. Wokalizm, „Humanum. Międzynarodowe Studia Społeczno-Humanistyczne” 2015, 16 (1).

Sprawozdanie z IX Forum Kultury Słowa Mówi się, czyli o wymowie i wymowności Polaków.

E. Awramiuk, Normatywna wariantywność wymawianiowa we współczesnej polszczyźnie, „Polszczyzna Mazowsza i Podlasia”, t. XVIII.

B. Walczak, Geneza polskiego języka literackiego, „Teksty Drugie” 1994, 3 (27), 35-47.

J. Wójtowiczowa, Bilans fonetyczny, „Język Polski” 1993, 1–2, s. 88–91.

M. Madejowa, Zasady współczesnej wymowy polskiej (w zakresie samogłosek nosowych i grup spółgłoskowych) oraz ich przydatność w praktyce szkolnej, „Język Polski”, 1992, z. 2-3.

W. Lubaś, S. Urbańczyk, Podręczny słownik poprawnej wymowy polskiej, Kraków-Katowice 1990.

A. Hącia, Samogłoski nosowe, czyli jak nie zwariować, audycja II Programu Polskiego Radia.

M. Florek, Zaklinanie mowy, „Wprost ” 2005.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *