fbpx
Self-publishing czy wydawnictwo? Jak zrealizować marzenie i wydać swoją książkę
Artykuły,  Biznes i marketing,  Warsztat pisarza

Self-publishing czy wydawnictwo? Oto jest dylemat autora

Po siódme: rozróżnij rodzaje książek i ich funkcjonowanie na rynku

Z badań wynika, że literatura piękna sprzedaje się lepiej niż literatura faktu, ale nie są to jakieś wielkie różnice. Oczywiście największą popularnością cieszą się zagraniczne hity. Wśród beletrystyki – kryminały, powieści obyczajowe. Wśród non-fiction – biografie. To, że ktoś kupił Twojego e-booka za 19,99 zł nie znaczy, że kupi wydanie papierowe za 39,99 zł. Mam wrażenie, że moda na e-booki (przede wszystkim w najprostszym formacie – pdf), zwłaszcza w dziale z poradnikami, przyniosła mylne przeświadczenie, że na książce da się świetnie zarobić. To znaczy da się, ale to nie jest regułą. Z moich obserwacji i anegdotycznych przykładów wynika, że jeśli jesteś autorem poradnika, możesz pokusić się o samodzielne wydanie książki szybciej niż autor powieści. (Self-publishing jest bardzo częsty w przypadku tomów poetyckich, ale tej sytuacji nie rozpatruję).

Co roku prowadzone są różne zestawienia najlepiej sprzedających się książek, w Polsce i na świecie. Są też tacy, którzy na różne sposoby sprawdzają, jakie książki stają się bestsellerami. Wiele hitów  wieku XX dziś nie znalazłoby się na topce. Warto przejrzeć sobie różne zestawienia i zastanowić się, na jakiej półce stanęłaby Twoja książka. Wtedy dopiero można się porównywać, wyciągać wnioski itp. To, że ktoś przez rok sprzedał 20 tysięcy swojego poradnika nie oznacza, że Ty, nawet z silną marką osobistą, znajdziesz tylu nabywców na swoją powieść eksperymentalną. No chyba że ktoś ją sfilmuje. I zrobi to z powodzeniem. Wtedy możesz szybko stać się autorem bestsellera.

Po ósme: i w Polsce, i na świecie mało który autor żyje wyłącznie z pisania

Są dwa sposoby sprzedania swojego tekstu wydawcy: albo z przekazaniem autorskich praw majątkowych, albo z przekazaniem tekstu na licencję. W tym pierwszym przypadku otrzymujesz pieniądze raz i dotyczy to mniejszych tekstów, które wydawca może sobie później wielokrotnie publikować, oczywiście oznaczając Cię jako autora, ale już bez płacenia Ci wynagrodzenia. W drugim przypadku autor umawia się na jakiś procent od ceny książki, zazwyczaj tej, po której realnie książka jest sprzedawana. Czyli jeśli książka jest w promocji, to procent liczy się od promocyjnej ceny. Są oczywiście umowy na procent od sztywnej ceny, ale to zdarza się rzadziej. Także radość kupującego z niższej ceny książki wcale nie musi oznacza radości autora (choć może się zdarzyć, że promocja tak zachęci do kupna, że ostatecznie autor wyjdzie na plus). Licencja jest czasowa, a na samym początku autor dostaje zaliczkę i dopóki nie zwróci się ona wydawcy, autor nie otrzymuje wynagrodzenia z procentów. Nierzadka jest sytuacja, że zaliczka jest jedynym wynagrodzeniem autora ze sprzedaży książki.

Wynagrodzenie autora nie jest wynikiem jakichś haniebnych procederów wydawniczych. To po prostu zwykła kalkulacja. Im większa szanse na początku, że książka się sprzeda, tym lepsze warunki dla autora. Nie ma co liczyć, że debiutant bez nazwiska już na początku otrzyma wysoki procent ze sprzedaży. I znów – nie wynika to ze złej woli wydawców. Jak pisałam na początku – wydawnictwo, jak każda firma, chce sprzedać książkę i zarobić. Gdyby nie chciało, byłoby nie firmą a organizacją pozarządową, działającą pro publico bono. Wydawca musi opłacić: koszty wydania książki, honorarium, wynagrodzenia swoich pracowników i współpracowników, wynajem biura, kupno spinaczy i kartek do ksero itp. Jeśli ma się rozwijać, musi dbać o coraz większą sprzedaż. Gdy wydajesz książkę sam – ryzykujesz tylko Ty, ale również zarabiasz tylko Ty (po odliczeniu kosztów), jeśli książka okaże się hitem. Gdy wydajesz książkę w wydawnictwie – ryzykuje wydawca. Ty masz swoją zaliczkę i nawet jeśli ona się nie zwróci wydawcy, nikt nie będzie żądał od Ciebie zwrotu pieniędzy. Nie ma się o co tu obrażać i wygrażać wydawnictwu. I znów – są wydawnictwa, które dopieszczają swoich autorów i robią co mogą, w ramach kalkulacji biznesowej, żeby ich nie skrzywdzić. Są też takie, które, gdy autor nie potrafi zawalczyć, jak mogą obcinają mu honorarium. Nie należy natomiast od razu zakładać, że wydawca, tylko dlatego, że jest wydawcą, chce Cię wykorzystać. Gdyby tak było wyłącznie, nikt nie wydawał by książek w wydawnictwach tylko w ramach self-publishingu. Są autorzy, którzy z niezgody na nierówne traktowanie założyli wydawnictwa, gdzie wydają swoje i nie tylko książki. Myślę, że wielu z nich musi dużo kosztować (psychicznie, czasem finansowo) to, żeby działać ze swoim pierwotnym założeniem wychodzenia naprzeciw autorowi.

Co ciekawe, autorzy książek najwięcej zarabiają na: współpracach, ekranizacjach, reklamach, spotkaniach. Czyli wszystkim tym, co od pisania odciąga.

Pages: 1 2 3 4

One Comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *