fbpx
Para w łóżku Pocztówka 1920-1940 Polona
Artykuły,  Język,  Kultura,  Literatura,  Z życia wzięte

Polski język intymny

To w końcu mamy to słownictwo erotyczne w języku polskim czy nie?

Przede wszystkim język erotyczny używany jest zazwyczaj w sytuacji intymnej. Dla niektórych nagość jest równie niezręczna co sprośna gadka i po prostu muszą się jej nauczyć. Co przypomina mi pewną scenę z serialu Przyjaciele, kiedy partnerka Rossa prosi go, by ten podczas całowania mówił jej something hot, a dla niego jest to tak nowa sytuacja, że jedyne, co przychodzi mu do głowy, to vulva, czyli ‘srom’ (potem Joey, mistrz podrywu, uczy go dirty talk i rzecz jasna jest to śmiesznie, co można samemu zobaczyć).

Seksuolodzy i językoznawcy polemizują z poglądem, że w polskim języku erotycznym istnieje dziura między wyrażeniami wulgarnymi a medycznymi. Krzysztof Korona, psycholog, psychoterapeuta i seksuolog, w wywiadzie udzielonym „Zwierciadłu”, mówi tak (podkreślenie moje):

Po latach doświadczeń w pracy z pacjentami mogę powiedzieć, że nie jest to prawda. To kwestia dostatecznej odwagi, aby samemu i w parze tworzyć swój erotyczny słownik. Boimy się używania własnych określeń. Mowa polska ma wystarczająco dużo słów, które mogą być wspaniale wykorzystywane do erotyki, pod warunkiem że para jest zainteresowana budowaniem dialogu erotycznego.

Zaś osoby, które nie mają problemów ze sferą erotyczną, opisuje następująco:

Jest też druga grupa. Należą do niej ci, którzy nie przychodzą do seksuologa, bo potrafią zbudować swój własny słownik erotyczny, sami wymyślają nazwy narządów płciowych i form czułości. Ci ludzie tworzą alfabet seksu, budują swój dialog erotyczny, posiadają zdolność komunikacji nie tylko seksualnej. To dotyczy wszystkiego, zarówno nazywania części ciała, jak i umiejętności opisywania swoich uczuć i doznań seksualnych w taki sposób, żeby partner mógł zrozumieć, w jakim stanie właśnie jestem, czego mi brakuje, by wejść w jeszcze większy stan uniesienia i by mogło dojść do orgazmu. To jest umiejętność demonstrowania przed partnerem w formie werbalnej i niewerbalnej stanu, w którym się znajduję, i nazywania tego stanu.

Bardzo podoba mi się wyrażenie „alfabet seksu”. W podobnym tonie wypowiada się Lucyna Kirwil, psycholog, prywatnie żona językoznawcy Jerzego Bralczyka.

K.O. Przepraszam, ale żebym dobrze zrozumiała: pan nie ubolewa nad tym, że mamy dziurę między językiem medycznym a językiem wulgarnym?
J.B. Nie mamy według mnie, ta dziura jest wytworem fałszywej potrzeby. Ale też wiem, że różne stanowiska są możliwe. Ja reprezentuję taką postawę, inni inną i to też rozumiem. Ci, którzy uważają, że trzeba mówić, mają swoje racje. (…)
L.K. (…) Akurat z tą argumentacją, że nie ma co płakać nad językiem seksu, zgodziłabym się. Ale tylko dlatego, że język seksu w związkach jednak prawie zawsze istnieje, i jest bardzo zindywidualizowany. I niech taki zostanie, bo ludzie potrzebują własnego intymnego świata.

Pokochawszy, s. 88.
Pocztówka. A. Piotrowski, Szepty miłosne
Pocztówka z lat 1920-1940, z zasobów Biblioteki Narodowej (Polona)

SŁOWNIKI

Nie wiem, czy jesteście świadomi, że mamy słowniki dotyczące omawianego tematu. To na przykład pierwszy na rynku Słownik seksualizmów polskich Jacka Lewinsona (ponad 10 000 haseł), czy Mały słownik erotyzmów polskich Justyny Kociemby-Żulickiej. Oboje autorzy we wstępach do publikacji, a potem w wywiadach podkreślają, iż chcieli pokazać, że język polski wcale tak ubogi w słownictwo erotyczne nie jest. Choćby określenia penisa, których mieliśmy (mamy) niemało: bindaż, bindas, mądzie, kawaler, junaczek. Nie wszystkie są teraz w użyciu. Poza tym jedne wyrazy traciły swoją wulgarną wymowę (albo jest osłabiona, choć nie w każdych uszach, np. kiep), inne je zyskiwały (np. kutas, czyli oryginalnie frędzel). Jest więc w naszym języku słownictwo erotyczne, seksualne wychodzące poza medyczne pojęcia i wulgarne zwroty. Prof. Lew Starowicz wspomina takie określenia pochwy: dziurka, puszcza, goła, lalka, muszelka, krzycząca, lizawka, słodka, malutka, rura, kanał, brama. Natomiast faktycznie, w literaturze rozwój tego języka został zatrzymany przez okoliczności pozajęzykowe.

Nie chodzi tylko o sytuację polityczną, ale w ogóle o kulturę i o to, że najczęściej o erotyce i seksie mówiło się (i mówi nadal) z pozycji męskich, używając przy tym dość często terminologii wojskowej: “on ją zdobył”, “ona mu uległa”. W dodatku zazwyczaj w polskim domu rodzice nie rozmawiają ze swoimi dziećmi o sprawach intymnych. Często funkcję nazw spełniają wspomniane wcześniej zaimki nieokreślone. Na używane w języku polskim słownictwo erotyczne wpływa wstyd, brak edukacji, czerpanie wzorców z pornografii. Zwraca na to wszystko uwagę prof. Lew Starowicz w wywiadzie dla “Wysokich Obcasów (listopad 2019). A że język stwarza nam rzeczywistość, każdą, to już dobrze wiemy (choćby z tekstu na tej stronie Na początku było słowo).

Pages: 1 2 3 4

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *