fbpx
Artykuły,  Język,  Kultura,  Literatura

O Hajnówce: w języku i literaturze

Cudze chwalicie, swego nie znacie…
To o mnie.
Zobaczyłam kiedyś w mediach społecznościowych post o Hajnówce, pisany z perspektywy osoby po raz pierwszy ją odwiedzającej. Pamiętam moje zdziwienie zachwytem autorki nad moim rodzinnym miastem na Podlasiu. Wprawdzie od 24 lat nie mieszkam w Hajnówce, no ale tu miałam owe intensywne doznania dzieciństwa i młodości – przez 19 lat. I nadal wszystko zwyczajne. Okazuje się, że jedno odświeżające spojrzenie z zewnątrz może przywrócić temu wytartemu obrazowi blask. Z tej inspiracji powstały najpierw wpisy w mediach społecznościowych, a teraz ten tekst. A że zajmuję się literaturą i trochę językiem, postanowiłam przyjrzeć się temu podlaskiemu miastu z mojej zawodowej perspektywy. Będzie więc o Hajnówce w języku i literaturze.

Hajnówka, czyli co?

Pochodzenie tej nazwy jest niejasne. Najczęściej wskazuje się na nazwisko strażnika uroczyska Skarbosławka w Puszczy Białowieskiej, którego w XVIII w. osadzono w tym miejscu:

Straż Hajnowska, od nazwy strażnika, którego król August II za wierną służbę tymże uroczyskiem obdarował…Przez długie lata Puszczy pilnował, a różnie do akt był wpisywany to jako Hejna, to Heynym. Po śmierci Hejny uroczysko z akt ginie, ukazuje się Straż Hajnowska (Otto Hedemann).

Niektórzy kopią jeszcze głębiej w języku i dowodzą niemieckiego pochodzenia tego nazwiska, a więc i całej Hajnówki:

Co ciekawe, w Czechach słowo ”Hajnovka” oznacza lokal myśliwych. Nazwa pochodzi od niczego innego, jak słowa ”hajna” – stróża leśnego dobra. Dla nas to po prostu gajowy. Także w języku niemieckim określenie ”Hain” oznacza gaj. Przypuszcza się, że pierwszy strażnik był właśnie z pochodzenia Niemcem. W Polsce istniała bowiem tradycja tworzenia nazwisk od wykonywanych zawodów (źródło).

Jeszcze inni idą w kierunku lokalnej mowy i słowa “uhaj”, czyli polanę w lesie, gdzie wypasano bydło.

Jak widać, już w samej nazwie Hajnówki widać owe niejednoznaczności językowe, które charakteryzują to miasto.

Po jakiemu tu gadają?

A po różnemu. I o tym teraz będzie. Oczywiście językiem urzędowym, służącym do ogólnej komunikacji jest język polski. W rodzinach bywa już różnie – tak jak wszędzie na pograniczu, a już zwłaszcza na Podlasiu, gdzie jeden czuje się Polakiem, inny Białorusinem, jeszcze inny Ukraińcem, a wielu mówi o sobie po prostu tutejsi.

O języku polskim pisać tu nie będę, ale o trzech innych, używanych w mieście w różnych kontekstach, już tak.

Język podlaski

Używając tego określenia, narażam się części językoznawców, a druga część będzie kiwać z uznaniem.

Język, mikrojęzyk, etnojęzyk, dialekt, gwara, języka polskiego, białoruskiego, ukraińskiego… Nie będę rozstrzygać, czy tutejszy język/języki to gwara/gwary, czy już osobny język. Ja nie jestem językoznawczynią, a wiem, że językoznawcy mają wiele badań na ten temat. Grunt to wiedzieć, że istnieje coś takiego jak specyficzna mowa mieszkańców Podlasia (to szeroko), która rozgałęzia się na specyficzną mowę poszczególnych części tego regionu, a potem okolic, a potem pojedynczych wiosek.

Na pewno nie jest to język polski ani rosyjski, choć zalicza się go do języków wschodniosłowiańskich. Najbliżej mu do białoruskiego lub ukraińskiego, w zależności od miejsca, w którym jest używany. A w Hajnówce „nasza mowa”, „swoja mowa”, „prosta mowa”.

Moja historia z tym językiem nie jest zbyt zawiła. Mieszkańcy Hajnówki, która tak naprawdę rozwinęła się po I wojnie światowej, to albo przybysze zza Buga, z Mazowsza i dalszych stron, którzy zjawili się tu za pracą i nowym życiem (to właśnie rodzice ze strony mojej mamy), albo przybysze z okolicznych wiosek, którzy zjawili się tu za pracą i nowym życiem. Ci pierwsi mówili po polsku i tylko po polsku, ci drudzy po swojemu i po polsku, a czasami tylko po swojemu. W zależności od pochodzenia i posiadania lub nie rodziny na wioskach, swój język był w domu używany lub nie. U mnie nie, więc nie mówię po naszemu, przynajmniej nie w mowie ciągłej, jakichś słów czasem używam, sporo rozumiem, choć nie wszystko. Moje ulubione zwroty to: „Czehunka na Hajnouku pere” oraz „Hodko bere, dolgo trymaje” (to drugie o bimbrze).

Rodzinna ożywcza anegdotka

Ponad 40 lat temu mój stryj i jego kolega jechali pociągiem z Wielkopolski do Hajnówki. W pewnym momencie przysnęło im się trochę. Kolega obudził się w Czeremsze (oddalonej ok. 30 km od Hajnówki) i słysząc rozmowy współpasażerów, przerażony potrząsnął stryjem, wołając: „Włodek, wstawaj, myśmy już ruską granicę przejechali!”. Choć to nie była granica państwowa, to językowa już tak. Ci ludzie mówili bowiem po swojemu.

Języka tego używa się głównie na wioskach i w miastach, gdzie mieszkają ludzie pochodzący z wiosek. Ci, którzy mówią po swojemu, potrafią od razu rozpoznać, czy „on nasz czy inny”. A każda wioska ma właściwie swoją odmianę, różniącą się niekiedy słownictwem lub wymową.

Na stronie svoja.org, Aleksander i Jan Maksymiukowie zajmują się „normalizacją o rozwojem nowego wschodniosłowiańskiego języka pisanego – podlaskiego. Jego dialektami mówi około 50 000 ludzi we wschodnim regionie Polski, zwanym Podlasiem (oraz prawdopodobnie 5000 000 ludzi na Białorusi i w Ukrainie, ale ta liczba jest na razie niepotwierdzona). Do niedawna uważano, że ci ludzie posługują się peryferyjnymi wersjami języka białoruskiego lub ukraińskiego, w zależności od tego, co której z tych narodowości siebie zaliczają. My jednak twierdzimy, że te dialekty należą do zupełnie odrębnego języka, który zasługuje na ujednoliconą i spójną formę zapiso oraz solidne wsparcie” (ze strony svoja.org).

Literatura po swojemu

“Dóbre báčytsie tôlko sérciom. Najvažniêjšoho očýma ne pobáčyš”.

Powyższe zdanie to fragment tłumaczenia Małego Księcia Antoine’a de Saint Exupery’ego (przekł. Jana Maksymjuka). Myślę, że bez problemu można zrozumieć, o które zdanie chodzi.

Literatura w “swojej mowie” jest tworzona, choć, oczywiście, nie jest jej dużo. Najczęściej są to wiersze. A pierwsze zaczęły pojawiać się w latach 70. (autorstwa Zosi Saczko, Ireny Borowik, Wiktora Stachwiuka). Problemem, jeśli chodzi o obszerniejsze dzieła literackie w tym języku, jest ortografia, a raczej jej różne odmiany. (Ortografia, czyli forma graficzna języka). Próby jej ujednolicenia podejmuje się m.in. Jan Maksymjuk na wspomnianej już stronie svoja.org.
Tam też można znaleźć sporo jego przekładów znanych utworów oraz teksty współczesne innych twórców. Z kolei alfabet “swojej mowy” spisany cyrylicą to dzieło Doroteusza Fionika i używa się go m.in. w czasopiśmie “Niwa”.

“Swoja mowa” żyje nie tylko w mowie (a w tej już coraz mniej), ale zaczyna się utrwalać również w języku pisanym, a to jeden z warunków tego, żeby w ogóle przetrwał. Dotyczy to zresztą każdego języka. Bez zapisanej literatury, ginie wraz z ostatnią osobą nim się posługującą.

Natomiast najbardziej aktywni na polu popularyzowania języka podlaskiego pokazują, że niestety nie jest za różowo z tą literaturą:

“(…) język literacki stwarzają literaci, a nie aktywiści językowi. Tymczasem nikt z wybitnych poetów czy pisarzy, władających „swoją mową”, nie odczuwa potrzeby pisania w niej, od uznawanej za jedną z największych poetek białoruskich Nadziei Artymowicz zaczynając i na Andrzeju Stepaniuku, który ostatnio wspiął się na białoruski Parnas, kończąc. Jedyny wybitny miejscowy prozaik, Michał Androsiuk, posługuje się w swojej twórczość literacką białoruszczyzną lub polszczyzną. (…) ostatnie pokolenie wychodźców z podlaskiej wsi, które swobodnie posługuje się ‘swoją mową’ obecnie ma już ‘dobrze po czterdziestce’. Tak więc szanse na pojawienie się podlaskiego Kupały czy Szewczenki są dziś bliskie zeru. Dla młodszych język podlaski jest już równie obcy, jak literacki język białoruski” (O. Łatyszonek, Dlaczego nie ‘po swojemu’).

Sama jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy języka podlaskiego…

Język białoruski

Jest w Hajnówce ulica Janki Kupały.

To niezwykle ważna postać dla literatury białoruskiej i języka białoruskiego w ogóle. Poeta, dramaturg, publicysta, działacz. Historia jego twórczości i jego samego pokazuje, jak bardzo literatura polska i białoruska związane są ze sobą.

Pokazuje to również Hajnówka. Miasto będące zawsze w granicach Polski, zasiedlone częściowo przez przybyszów z Mazowsza, a dziś będące centrum kultury białoruskiej w Polsce. Tu akurat tzw. mniejszość jest większością.

Mikołaj Gliński, pisząc o antologii poezji białoruskiej Nie chyliłem czoła przed mocą, zauważa:

z lektury antologii można wyciągnąć wniosek, że to właśnie polska literatura i polscy (…) odegrali szczególną rolę w kształtowaniu tradycji literatury białoruskiej. Książka, na którą oprócz tekstów składają się obszerne noty biograficzne, nie tylko daje obraz historii literatury białoruskiej, ale pozwala też inaczej spojrzeć na literaturę polską – dostrzec białoruską tradycję w dziele pisarzy, których przyzwyczailiśmy się zaliczać do jednej narodowej tradycji. Dzięki antologii możemy wyraźniej zobaczyć unicki obrzęd u Mickiewicza i poleską muzę Naruszewicza, odkryć ślady białoruskiego baroku w polskich utworach Baki i Kniaźnina – a jednocześnie dostrzec wpływ, jaki kultura polska wywierała na największych poetów białoruskich, takich jak choćby Janka Kupała, który swoje pierwsze wiersze pisał… po polsku.

Choć na Białorusi są dwa języki urzędowe: białoruski i rosyjski, to większość Białorusinów posługuje się rosyjskim, również w domu. W mniejszości są szkoły z językiem białoruskim jako wykładowym. Język białoruski kwitnie za to właśnie w Hajnówce, gdzie znajduje się liceum ogólnokształcące z białoruskim językiem nauczania, Muzeum Kultury Białoruskiej.

Losy obu literatur przeplatają się. Czasem tylko bardzo zorientowani wiedzą, która nić skąd pochodzi. Mamy więc, co pokazuje wspomniana antologia, pisarzy białoruskich tworzących po polsku i pisarzy polskich związanych z kulturą białoruską. Z tych drugich wystarczy wymienić: Adama Mickiewicza, Elizę Orzeszkową, Czesława Miłosza, Tadeusza Konwickiego.

Ten czwarty język

W Hajnówce używa się języka polskiego, białoruskiego, swojej mowy, ale także… języka cerkiewno-słowiańskiego.

Ponad 70% mieszkańców miasta to wyznawcy prawosławia, a w cerkwi językiem liturgicznym jest właśnie cerkiewno-słowiański (przynajmniej w Hajnówce), którego przodkiem jest język staro-cerkiewno-słowiański.

To z kolei najstarszy język literacki Słowian. Ma tę przewagę nad innymi językami, że został zapisany najwcześniej – już w IX w. Dla porównania – najstarszy zapisany polski tekst ciągły, Kazania świętokrzyskie, pochodzi z XIV w.

Dodatkowo, ponieważ był to język używany w celach religijnych, starano się nie ingerować w zapisane nim teksty sakralne. W związku z tym, choć zachowane zabytki piśmiennicze języka staro-cerkiewno-słowiańskiego pochodzą z X-XI w., to z powodów podanych wyżej, możemy mieć pewność, że przedstawiają one stan językowy z IX wieku. Dzięki temu w zapisanych tekstach utrwalono niezmienione formy, z których dziś możemy się wiele dowiedzieć o rozwoju języka prasłowiańskiego i języków z niego się wywodzących, w tym również języka polskiego.

Dlatego nauka scs jest (lub była) częstym elementem edukacji polonistycznej. Ku przerażeniu większości i zadowoleniu niektórych.

Po więcej informacji o tym języku odsyłam do mojego tekstu na stronie: Język staro-cerkiewno-słowiański. Z pamiętnika polonisty (do odsłuchania również w formie odcinka podcastu Jak zachwyca? Lekcje polskiego po godzinach: Lekcja 34).

Literaci z Hajnówki

Hajnowskie tory

Przyjeżdża się i odjeżdża się.
Wyjeżdża, wraca, wpada na chwilę.
Teraz także przejeżdża.
Hajnowskie tory…
A miało być o literaturze…

No i będzie. Bo tak mi się skojarzyło, że dużo osób stąd kiedyś wyjechało, zadomowiło się gdzie indziej. Są wśród nich osoby znane. Są też znane osoby piszące. I dziś kilka nazwisk. Jedni wyjechali i nie wrócili, inni zostali.

Autorzy pochodzący z Hajnówki, związani z Hajnówką:

  • Współczesna królowa polskiego kryminału – Katarzyna Bonda.
  • Naukowiec, ale i twórca prześwietnych komiksów przyrodniczych i książek dla dzieci – Tomasz Samojlik.
  • Twórczyni ukochanej od jakiegoś czasu serii dla dzieci o Stasiu Pętelce i Jadzi Pętelce – Barbara Supeł.
  • Autor piszący po białorusku, z późnym, ale dość głośnym debiutem po polsku “Wagon drugiej klasy” – Michał Androsiuk.
  • Naukowiec, historyk literatury, znawca twórczości i życia Jarosława Iwaszkiewicza – Radosław Romaniuk.
  • Pisarka, dziennikarka, wokalistka – Miłka Malzahn.

Kogoś pominęłam? Jeśli tak, przypomnijcie mi, będę uzupełniać listę. Zachęcam też do lektury hajnowskich autorów.

Zachęcam też do odwiedzenia Hajnówki wraz z książkami i zrobienie sobie spaceru po Hajnówce śladami…

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *