Krytyczne czytanie: literatura na trudne czasy fake newsów i modnych bzdur
Wianek ze słów – czytanie różnorodne
W tekście-manifeście o tym, czym są Wianki słów, pisałam, że
Język zaś nie jest elitarny, jest dla każdego.
Można go porównać do łąki, na której rośnie wszystko, a my tylko wybieramy odpowiednie rośliny, by upleść z nich taki wianek, jaki chcemy.
Warto więc poskakać sobie z kwiatka na kwiatek, pozmieniać łąki, spróbować innych zapachów i kształtów. Pozakładać na głowę różne wianki. Literatura jest też bezpiecznym miejscem do testowania, jakie postawy nam pasują, a jakie nie; do przeżycia konsekwencji trudnych wyborów bez ich realnego ponoszenia. To wszystko zaś sprawia, że nasz umysł otwiera się na różne sposoby mówienia o świecie, a co za tym idzie – interpretowania świata. Wtedy właśnie robi się w naszej głowie to słynne “klik” i łapiemy podświadomie, o co chodzi w tekście. Do czego prowadzi autor i skąd biorą się takie a nie inne interpretacje faktów.
I znów: nie chodzi o to, aby czytać wszystko, ale by zmuszać nasz mózg do pracy, do wykształcenia nowych ścieżek między neuronami. W naszym czytelniczym świecie wykonać odpowiednik zapięcia guzików drugą ręką czy pójścia do pracy zupełnie inną drogą.
Choć program edukacji daje możliwość powąchania tych różnych literackich zapachów, niestety system już nie bardzo. Działa raczej na zasadzie: mak jest czerwony, chaber niebieski, trwa zielona idziemy dalej. Skoro teraz, jako dorośli, mamy możliwość decydowania o tym, nie tylko co czytamy, ale również jak, spróbujmy innej ścieżki. A nuż okaże się ciekawa.
Co poeta miał na myśli, czyli słów kilka o autorze
Od jakiegoś czasu mam do tekstów takie podejście, że najmniej ufam tym, z których autorami dzielę podobny światopogląd. Kilka razy zdarzyło mi się bowiem zareagować szybko, “bez pomyślunku”, a potem okazywało się, że “polubiłam” jakąś totalną bzdurę. Niestety tak to działa, że to, co pasuje do naszej życiowej układanki, jesteśmy w stanie zaakceptować bez sprawdzania, a to bywa czasem równoznaczne z wejściem na minę.
No więc mówię “sprawdzam!”. Nie za każdym razem, niestety, ale teraz, zanim się wypowiem, poczytam również wypowiedzi z drugiej strony, krytyczne itp. Krzywdy mi to nie zrobiło, za to pozwoliło poszerzyć horyzonty i kilku wpadek uniknąć.
Sprawdzenie, zwłaszcza w przypadku kontrowersyjnych tekstów, kim jest autor, na jakim portalu czy w jakim medium publikuje, jakich ekspertów przywołuje, potrafi wiele wyjaśnić. Nie znaczy to, że posiadanie jakichkolwiek poglądów dyskwalifikuje na starcie autora i ten, żeby być wiarygodnym musi nie mieć opinii na dany temat. Czasami tak, ale nie zawsze. Przydaje się tu szkolne “co poeta miał na myśli”, a więc postawienie autorowi pytania o cel napisania danego utworu: pokazanie piękna świata, zachwyt nad Bożym stworzeniem, zachwyt nad ewolucją czy dokopanie kochankowi żony. Intencje i pomysły są różne. Je, dla ćwiczenia umiejętności krytycznego czytania i myślenia, również warto poznawać. Z literaturą oczywiście jest tak, że jak żaden inny tekst żyje ona swoim życiem poza autorem i jego pierwotnymi intencjami. Ale gdy się wie na przykład, w jakim środowisku wychowywało się rodzeństwo Brontë, zwraca się uwagę na pewne niuanse w Wichrowych wzgórzach czy Dziwnych losach Jane Eyre, które przy pierwszym czytaniu potrafią umknąć. Albo jak ciekawie czyta się Władcę Pierścieni, kiedy wiadomo, że głównym powodem, dla którego książka w ogóle powstała, było pragnienie autora, by wykorzystać stworzony przez niego język elficki.