fbpx
Widok na Mont Blanc
Artykuły,  Literatura

Kordian – po prostu nastolatek

Jest taka scena w dokumentalnym filmie Krzysztofa Kieślowskiego Gadające głowy (1979), gdy mężczyzna, zapytany w ulicznej sondzie „Kim jesteś”, odpowiada „Nie wiem”. Myślę, że to zdanie idealnie pasuje do Kordiana, tytułowego bohatera dramatu Juliusza Słowackiego. Tekst ten zazwyczaj (i słusznie, oczywiście) analizowany jest z perspektywy narodowej, romantycznej. Ja zaś chciałabym spojrzeć na bohatera inaczej.

Biorę sobie do serca słowa prof. Marii Janion (zob. Maria Janion, Maria Żmigrodzka, Romantyzm i egzystencja), która w roku 1989 podkreślała, że aby romantyzm nadal był żywy w sercach Polaków, trzeba przesunąć punkt ciężkości z tradycji patriotycznej, narodowowyzwoleńczej na odczytanie egzystencjalne. Nie musimy być już „Winkelriedem narodów”, mesjaszem, naprawicielem świata całego (choć niektórzy ciągle uważają, że taka rola narodu polskiego i już). Mimo to w literaturze romantycznej można znaleźć wiele wątków, które dotykają i nas w naszej XXI-wiecznej codzienności. Myślę też sobie, że takie przesunięcie akcentów pomoże w tej literaturze zobaczyć coś nowego zwłaszcza ludziom młodym. Wszak romantyzm młodością stoi.

Kiedy po raz kolejny sięgałam do dramatu (tak, czasem czytam ponownie klasyki literatury polskiej ot tak, dla siebie), uderzyło mnie, że Kordian w momencie rozpoczęcia akcji ma lat 15, a w ostatniej scenie 18. Czytelnicy/widzowie są więc świadkami dojrzewania bohatera, ale nie tylko w tym kontekście narodowym czy indywidualnym/romantycznym, ale również… biologicznym. Kordian jest, jakby nie patrzeć, po prostu nastolatkiem. Wprawdzie pod względem socjologicznym czy kulturowym wiele się zmieniło w życiu nastolatka przez to ponad 200 lat, ale już pod względem biologicznym nie tak bardzo.

Właśnie z tej perspektywy obejrzę bohatera Słowackiego. Myślę też sobie, że może rodzice nastolatków odetchną też trochę widząc, że problemy, z którymi zmagają się ich dzieci, nie są niczym nowym i choć zmieniły się okoliczności, zniknęły stare trudności, pojawiły się nowe, to pewne rzeczy są stałe od setek lat.

Jest jeszcze jeden powód, poza Narodowym Czytaniem, dla którego chciałam sięgnąć po ten dramat już dawno temu. Ten powód to ranking czytelniczy na portalu lubimyczytac.pl, na którym „Kordian” miał ocenę 3,8/10 gwiazdek, (po Narodowym Czytaniu 2024 – 5,4 gwiazdki), a wśród komentarzy znalazł się i taki: „Mało ciekawe, ale był chwilami śmieszny”.

Zastanawiałam się, dlaczego dramat ten ma tak niską ocenę i co może w nim irytować, a właściwie, jak można spojrzeć na ten tekst inaczej, żeby choć trochę uprzyjemnić jego czytanie. Zwrócenie uwagi na bohatera-nastolatka wydało mi się dobrym pomysłem.

Na chwilę więc odejdźmy od zwyczajowych narodowo-romantycznych odczytań i rozważań i popatrzmy na chłopaka, którego poznajemy w momencie, w którym w każdym z nas kształtowała się tożsamość, kiedy szukaliśmy, sprawdzaliśmy i wcale niekoniecznie wiedzieliśmy, gdzie chcemy się znaleźć za 5 lat. A może i wiedzieliśmy, tylko po tych 5 czy 10 latach okazało się, że życie potoczyło się zupełnie inaczej. Kordian też tu był.

Co się dzieje w mózgu nastolatka, a więc także i Kordiana

Najpierw odrobina teorii, którą potem wykorzystam w analizie tekstu, a właściwie bohatera dramatu Słowackiego.

Moje dzieci nie są jeszcze nastolatkami (choć niedługo to się zmieni), ale już przygotowuję się na ten moment… sturm und drangburzy i naporu, jak nazywano romantyzm, a co bardzo pasuje do okresu dojrzewania. Bardzo ciekawe rzeczy na temat tego czasu mówi prof. Marek Kaczmarzyk i wszystkim zdesperowanym rodzicom polecam jego filmy. Na pewno pomagają wiele zrozumieć. Choć trudno jest cały czas.

W rozwoju neurofizjologicznym człowieka jest taki etap, w którym nasz mózg przeżywa ogromną rewolucję strukturalną. Okres ów przypada właśnie między 10. a 20. rokiem życia, choć najgwałtowniejsze zmiany to przedział od 11. do 17. roku życia. Ten okres to ogromna, wręcz gigantyczna i podstawowa przebudowa kory mózgowej, która wynika z bardzo różnych powodów. (…) generalnie, następuje utrata pewnego typu połączeń nerwowych i wzmacnianie innych, ale w tym okresie cały system destabilizuje się i na tym polega główny problem.
W tym wieku zmienia się nam 80 proc. tego, co mamy w niektórych partiach kory. Największe zmiany zachodzą w korze przedczołowej, a to ona jest elementem nadzorczym nad resztą ośrodkowego układu nerwowego. Korę przedczołową można traktować jako kluczową część tego, co neurobiolodzy nazywają neurobiologiczną reprezentacją świadomości. To ona odpowiada za ustalanie związków przyczynowo-skutkowych, za podejmowanie decyzji, szacowanie ryzyka, kontrolę emocji.
Co z neurozwojowego punktu widzenia jest dla nastolatka najbardziej charakterystyczne to fakt, że jego mózg jest stale zmienny. Dosłownie z dnia na dzień zmienia się na poziomie konfiguracji połączeń. To oznacza, że młody człowiek, szczególnie między 12. a 17. rokiem życia, może położyć się spać w jednym świecie, a obudzić następnego w nieco odmiennym. Rzeczy, które inspirowały go wieczorem, rano mogą nudzić. Już nie mówiąc o skali makro, czyli w skali miesięcy, kiedy w styczniu jest przyszłym lekarzem, w lipcu będzie grał w piłkę zawodowo, a w październiku będzie muzykiem jazzowym. Za każdym razem, kiedy to deklaruje, jest o tym głęboko przekonany (Neuroplastyczność mózgu a uzależnienia, rozmowa Zdzisławy Górskiej-Nieć z prof. M. Kaczmarzykiem).

Na koniec tego cytatu przypominam, że Kordian w momencie rozpoczęcia akcji to „młody 15-letni chłopiec”, a kolejne akty rozgrywają się w okolicy jego 18 roku życia. Trochę nie wiem, dlaczego wszyscy uparli się, że w tym wieku powinien już się ogarnąć…

Teoria statusów tożsamości

W tym mózgowym środowisku ciągłej zmiany dokonuje się też proces kształtowania tożsamości, któremu również podlega bohater Słowackiego.

Jeden z badaczy tożsamości, James Marcia, uznał, że dla jej zdefiniowania się potrzebne są dwa elementy i w zależności od tego, jak one zachodzą, tak określa się nasza tożsamość. Te dwa elementy to:

  • eksploracja, zwana też kryzysem, podczas której młody człowiek sprawdza różne ścieżki, próbuje, szuka, testuje siebie i innych, relacje z innymi ludźmi, swoje możliwości;
  • podjęcie zobowiązania, czyli osobiste, świadome zaangażowanie w jakieś zajęcie, w system przekonań, światopogląd.

Inaczej mówiąc, młody człowiek szuka, sprawdza, testuje i w wyniku tego podejmuje decyzje, w co wierzy, komu wierzy, jaką ścieżką podąża. Dodam tylko, że ten proces zachodzi najgwałtowniej w okresie dojrzewania, ale nie kończy się wówczas, choć fundamenty wówczas położone oddziałują na całe nasze życie. „Marcia uznał, że kryzys okresu adolescencji może się zakończyć przyjęciem przez młodego człowieka jednego z czterech statusów tożsamości: osiągniętej, przejętej, rozproszonej bądź moratoryjnej” (B. Jankowiak, E. Wojtynkiewicz, Kształtowanie się tożsamości w okresie adolescencji a podejmowanie zachowań ryzykownych w obszarze używania alkoholu przez młodzież).

Tożsamość osiągnięta

To stan po przebytym kryzysie (eksploracji) i podjęciu zobowiązania. Osoba szuka, sprawdza, a potem sama wybiera swoją drogę.

Tożsamość przejęta

To stan, w którym następuje podjęcie zobowiązania, ale bez przebytego kryzysu. Osoba wybiera, ale to, co zostało jej narzucone z zewnątrz.

Tożsamość rozproszona

To stan bez kryzysu lub z kryzysem, ale bez podjęcia zobowiązania. Osoba taka nie podejmuje poszukiwań, zaś otoczenie wywiera na nią presję, by podjęła decyzję. Ta presja i brak eksploracji sprawiają, że „nie jest zdolna do samodzielnych wyborów i zaangażowania w wybraną działalność życiową. Kieruje się chwilową satysfakcją i własnymi korzyściami. Nie wie, kim jest i kim chce być”.

Tożsamość moratoryjna

To stan trwania w kryzysie i obecność zobowiązania, które jest niejednoznaczne. Osoba taka eksploruje różne ścieżki życiowe, ale nie czuje się gotowa, by podejmować decyzje. „Jednostka dostrzega wiele alternatyw drogi życiowej, ale nie potrafi w sposób zdecydowany dokonać wyboru. Doświadcza kryzysu tożsamości, ale nie znajduje na razie odpowiedzi na pytania 'kim jestem?'”.

Z takim fundamentem neurologiczno-psychologicznym możemy popatrzeć teraz na Kordiana.

„Tłum myśli sprzecznych”

Bohatera poznajemy, gdy razem ze starym sługą Grzegorzem, weteranem wojen napoleońskich, siedzi wieczorem w jesiennym ogrodzie i rozmyśla. O śmierci. O swoim życiu. O swoich pragnieniach. Chciałabym, żebyśmy teraz spojrzeli na to, co mówi Kordian właśnie oczyma młodego człowieka, który raz jest szczęśliwy, innym razem nieszczęśliwy, wszystko mu jedno, a za chwilę chce ruszać na wolontariat do Afryki.

Otom ja sam, jak drzewo zwarzone od kiści,
Sto we mnie żądz, sto uczuć, sto uwiędłych liści;
Ilekroć wiatr silniejszy wionie, zrywa tłumy.
Celem uczuć, zwiędnienie; głosem uczuć, szumy
Bez harmonii wyrazów… Niech grom we mnie wali!
Niech w tłumie myśli, jaką myśl wielką zapali…
Boże! zdejm z mego serca jaskółczy niepokój,
Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj…
Jedną myśl wielką roznieć, niechaj pali żarem,
A stanę się tej myśli narzędziem, zegarem,
Na twarzy ją pokażę, popchnę serca biciem,
Rozdzwonię wyrazami, i dokończę życiem (akt I, scena 1).

Kordiana zdecydowanie męczy ten stan – ciągłego niepokoju, niezrozumienia siebie, ale też i otoczenia. Przypomnijmy sobie, że mózg nastolatka jest w stanie ciągłej zmiany, a przy niesprzyjającym, niewspierającym otoczeniu to doświadczenie jest jeszcze mniej przyjemne. Jednocześnie nasz bohater bardzo chce podjąć zobowiązanie, o którym pisałam wcześniej. Chce w końcu znaleźć coś, za czym będzie mógł się opowiedzieć, co stanie się celem jego życia i według czego będzie postępował.

W I akcie nie udaje mu się to, choć na przykład Ewa Nawrocka (w książce Słowacki – wielki nieobecny, którą będę przywoływać dość często) zwraca uwagę, że „samobójstwo Kordiana nie byłoby negacją życia w ogóle, ale buntem przeciwko życiu pozbawionemu sensu i wyborem życia prawdziwego, pełnowartościowego, sensownego. Wynikałoby – jak pisze Marta Piwińska – 'z gwałtownie przywróconej czy zgoła wzbudzonej wartości życia'”. W takim odczytaniu Kordian ma świadomość, że liczy się tylko życie sensowne, a trwanie w jałowej egzystencji, gdzie ciągle wydarza się to samo, a człowiek nie ma wyższych celów, nie jest tym, czego chce doświadczać.

Tu kłania się indywidualizm, aktywizm, bunt nastolatków. Użyłam tych różnych określeń na właściwie jedno zjawisko – poszukiwanie sensu życia. Bo nawet jeśli nastolatek nie buntuje się przeciwko rodzicom, ma z nimi wzorcowe relacje, to nadal w swoim podejściu do rzeczywistości jest buntownikiem, a świat wartości jest dla niego czarno-biały. Tyczy się to zarówno osób, które walczą o środowisko czy wykluczonych, jak i tych, dla których największą wartością jest pieniądz i wygoda. Tu nie ma miejsca na niuanse, odcienie szarości, branie pod uwagę indywidualnych żyć. Co jest paradoksalne, biorąc pod uwagę to, jak skupieni na swojej indywidualności mogą być młodzi ludzie. Z biegiem lat, gdy mózg okrzepnie w zmianach, a związku z tym życie stanie się bardziej przewidywalne, człowiek otwiera się na to, że mogą istnieć inne drogi, wcale nie gorsze od naszej własnej.

Tymczasem w życiu Kordiana: „To także 'tłum myśli sprzecznych’, chaos wrażeń i doznań, niepoddany żadnej hierarchii, żadnej zasadzie porządkującej i wartościującej, to 'brak harmonii wyrazów’. Nie tyle przez bogactwo, ile wręcz chorobliwy nadmiar pragnień, uczuć, marzeń, Kordian czuje się zagubiony w kosmosie, którym nie rządzi żadne prawo ładu i harmonii” (Nawrocka, s. 156).

Ów ład i harmonia w życiu przychodzą z czasem, choć nie wiążą się one u każdego z tym samym. Warto pamiętać, że ustalanie ram, prawideł jest konieczne do funkcjonowania w ogóle. Nawet bowiem osoby z chorobami psychicznymi mają swój ustrukturyzowany świat, ze swoimi normami i prawidłami, innymi od tych akceptowanych społecznie. Człowiek nie jest w stanie żyć pośród chaosu i sprzeczności (polecam w tym kontekście książkę Tomasza Stawiszyńskiego Reguły na czas chaosu).

(link afiliacyjny)

Nuda jako nieodzowny element kształtowania się tożsamości

Na „nudzę się” mój brat zwykł odpowiadać: „to zdejmij ubranie i go popilnuj”. Nie wiem, czy zadziałałoby na Kordiana. Nuda to stan, który często dopada nastolatka, a wszelkie propozycje zabicia nudy odrzuca, bo również są nudne. Podobny problem mieli romantycy, w tym również nasz bohater.

Myślę, że warto na początku przyjrzeć się etymologii tego słowa, bo nie jest ona wcale taka oczywista. „Nudę” zapożyczyliśmy z języków wschodniosłowiańskich, gdzie znaczyła ona: 'przymus, ucisk, presja’, a od tego również ‘złe samopoczucie’.

To znaczenie stało się podstawą kolejnych zarówno w polszczyźnie ogólnej, jak i w różnych dialektach i w innych językach: NUDA jako ‘uczucie znudzenia’ (w polskim, ukraińskim, białoruskim; w rosyjskim tylko przymiotnik нудный [nudnyj]), ‘mdłości’, ‘bieda, ubóstwo’, ‘brud, robactwo, wszy; choroby skórne’. Pokrewny rzeczownikowi NUDA czasownik NUDZIĆ miał dawniej postać NĘDZIĆ i inne znaczenie: ‘gnębić, nękać, dręczyć’, które bliższe było wspólnej podstawie znaczeniowej obu wyrazów. Do tej samej rodziny wyrazowej należy również rzeczownik NUDNOŚCI, mający tylko formy liczby mnogiej, coraz częściej zastępowany przez bardziej wyraziste MDŁOŚCI. (NCK, Ciekawostki językowe. Nuda)

Wracając do Kordiana.

Serce nastolatka rwie się do tego, by robić rzeczy wielkie, z sensem. By nie być jak dorośli, którzy pędzą żywot nudny, między pracą a domem. Pod presją. W ucisku. Zapominając o ideałach. Wcale nie chodzi tu tylko czyny wielkie i godne. Przede wszystkim nudny jest kompromis. Więc gdy chcę zarobić duże pieniądze to nie idę na kompromisy, gdy chcę uratować planetę – nie idę na kompromisy, gdy chcę uratować ludzkość – nie idę na kompromisy, gdy chcę być największym youtube’erem – nie idę na kompromisy.

Podobnie dla Kordiana, stabilne życie szlacheckie to marnowanie potencjału, możliwości, jakie daje rzeczywistość. Jest zaprzeczeniem życia prawdziwego, a to doskwiera bohaterowi najbardziej. Świat ma do zaoferowania Kordianowi tylko hipokryzję, oportunizm (nie mylić z oporem).

Kordianowa nuda związana jest również z tym, że nie ma on wsparcia grupy rówieśniczej, która wyznawałaby podobne wartości. Nawet w akcie III, podczas narady spiskowców, mimo obecności wielu młodzieńców, tylko Kordian polemizuje ze starszymi, a nikt mu poparcia nie udziela.

Z nudą, jak pisze Marta Piwińska (w książce Złe wychowanie, którą również często będę przywoływać), związane jest także osłabienie woli, osłabienie ciała, a co za tym idzie – stany depresyjne. To nuda, poczucie nieadekwatności ideałów do życia, marazm – nie tylko polityczny, ale i społeczny, emocjonalny, prowadzi Kordiana najpierw do próby samobójczej, a potem do ryzykownych działań.

O, ryzykowne działania. To coś, co nastolatki lubią najbardziej. A, według badań, najwięcej tych zachowań ryzykownych podejmują w grupie rówieśniczej, bo racjonalna analiza ryzyka ustępuje miejsca potrzebie akceptacji i przynależności do grupy.

Owa nuda to również poczucie psychicznej starości – niezależne od wieku młodego bohatera. Kordian konstatuje w wieku 18 lat, że ma już właściwie wszystko za sobą: „Uczucia na światowych opadały drogach / Gorzkie pocałowania kobiety – kupiłem/ Wiara dziecinna padła na papieskich progach..”. Wszystko przeżył, niczego już nie potrzebuje. Emocje doprowadzone do wrzenia dają potężny zastrzyk energii. Ale tak nie da się żyć przez cały czas.

To również uwaga do rodziców nastolatków, nauczycieli, że choć okres ten jest niesłychanie energetycznym czasem, to w procesie dojrzewania mózgu muszą się wykształcić zachowania tonujące. To jest czas, by uczyć zauważania swoich emocji nie dopiero, gdy wybuchają, ale już wtedy, gdy mówią coś do nas jako lekkie gniecenie w żołądku czy skulenie ramion. Odkrycie, że życie nie jest jedną wielką jazdą na rollercoasterze bywa dla wielu młodych rozczarowujące, bo spokój kojarzony jest z nudą, starością, niemożliwością działania. A wtedy – jaki jest sens życia?

Ja odnajduję w tym bardzo Kordianowe rozterki. Wystarczy posłuchać jego refleksji na temat opowieści snutych mu przez Grzegorza w I akcie. Szybsze bicie serca wywołuje dopiero historia Kazimierza, zesłańca na Sybir, który wdaje się w nierówną walkę z Baszkirami prowadzącymi jeńców. Znaczyć coś. Nadawać wydarzeniom sens przez swoje własne działania. Nawet jeśli będą one przegrane. Nie dostosowywać się. Nawet ryzykując własną śmierć.

Wszystko jest lepsze od rozczarowania. Sobą i światem.

Miłość w czasach burzy i naporu

Jest taki mem, który idealnie oddaje, czym różni się zakochanie w wieku nastoletnim od tego w wieku dojrzałym.

Członkowie plemienia Taita z Kenii mówią, że miłość przybiera dwie formy: pewnego rodzaju choroby – nieopartej tęsknoty, oraz głębokiego, trwałego uczucia do drugiej osoby. Pierwsza miłość jest często niezrozumiałym dla otoczenia przeżyciem wewnętrznym – może nawet właśnie rodzajem choroby. Jako dorośli nie powinniśmy zapominać, że niezależnie od tego, czy to uczucie przetrwa, czy nie – jest początkiem ważnej, uczuciowej drogi i nierzadko rzutuje na przyszłe postrzeganie miłości i uczuć. (charaktery.eu: https://charaktery.eu/artykul/nastoletnia-milosc).

Co może nam powiedzieć Kordian o przeżywaniu przez nastolatki pierwszych zauroczeń? Co mogą nam powiedzieć sami nastolatkowie o ich relacjach w kontekście doświadczeń Kordiana?

Bo Kordian w swoim doświadczeniu młodzieńczej miłości nie jest wyjątkiem. Odrzucenie przez Laurę wydaje mu się końcem świata. Przecież nie jest w stanie pokochać innej kobiety równie mocno. To miłość 15-latka, któremu trudno sobie wyobrazić, że to może być chwilowe, że to nie na całe życie. (Paradoksalnie, gdy jakiś nastolatek w ten sposób podchodzi do relacji, jako czegoś tymczasowego, na próbę itp., dorośli od razu się oburzają).

Trzy lata później okazuje się, że miłość do grobowej deski była jednak czasowa, nawet mimo próby samobójczej. Kolejna miłość Kordiana również zawodzi, bo wybranka, Wioletta, woli dostatnie i nudne życie przy rodzinie niż płomienną miłość w biedzie i tułaczce. I tak człowiek buduje w sobie odporność (mniejszą lub większą) na zranienia emocjonalne, uczy się rozpoznawać swoje emocje, wyciąga (czasami) wnioski na przyszłość.

Nie oznacza to jednak, że oto Kordian jest taki szlachetny, a jego wybranki to kobiety o zimnym sercu, kalkulujące tylko opłacalność związku. Takie relacje w tekście dramatycznym stworzył Słowacki (i być w może jego doświadczenia podpowiadały mu, że to jest właśnie rzeczywistość). Spójrzmy jednak na wybrankę jego serca: jest starsza od niego, a to w tym wieku ma znaczenie, czego innego oczekuje. Choć naturalnie schlebia jej uczucie Kordiana (której nie schlebia bycie adorowaną, przynajmniej na początku, niech pierwsza rzuci kamieniem), to w końcu czuje się nim osaczona. Gra Laury może wcale nie wynikać z wyrachowania, a ze zwyczajnej empatii oraz… niedojrzałości emocjonalnej. Powiedzenie nie, zamknięcie sobie furtki, którą można wrócić w razie niepowodzeń w innych relacjach, dotyczy również całkiem dorosłych związków.

Wracając do nastoletnich miłości – siłą rzeczy są intensywne, aż do granic absurdu, co dorośli często zbywają kpiącym uśmiechem. Jakby sami byli tacy racjonalni w wieku lat 15 czy 17. Psychologowie podkreślają, że ważna jest obecność w tym momencie dojrzałych dorosłych, którzy pomogą przejść przez ten czas, również po zerwaniu. Jak już pisałam – pierwsze miłości rzutują na obraz relacji, jaki młody człowiek w ogóle sobie stworzy. Kordian jednak został z tą swoją odrzuconą miłością sam. I sam znalazł rozwiązanie swojej sytuacji.

Najpierw próbował odebrać sobie życie, potem popadł w cynizm.

Rozczarowanie jako nieodzowny element kształtowania się tożsamości

Na początku aktu II słyszymy Konrada mówiącego:

Był wiek, żem ja w dziecinnych marzeniach budował
Wszystkie stolice ziemskie, dziś je widzę różne.

Akt II naszego dramatu jest podróżą po rozczarowaniach dotychczasowymi autorytetami. Psychologowie rozwojowi podkreślają, że jest to naturalny etap. Nastolatek eksploruje, znajduje się w kryzysie, doświadczając, że jego nieomylni rodzice wcale nie są nieomylni, że nauczyciele popełniają błędy, że to, w co wierzą jego najbliżsi, jest kwestionowane przez innych.

Romantyczna podróż młodzieńca, bliska współczesnemu amerykańskiemu czy zachodnioeuropejskiemu podróżowaniu po zakończeniu szkoły średniej a przed rozpoczęciem studiów, staje się dla Kordiana podróżą rozczarowań: miłością, religią, społeczeństwem, kulturą, autorytetami.

Wizyta w Londynie prowadzi do rozczarowania powszechną pogonią za dobrami materialnymi.

Wizyta w Dover i czytanie Szekspira prowadzi do rozczarowania ułudą poetyckiej kreacji, która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Wizyta we Włoszech i romans z Wiolettą prowadzi do rozczarowania (po raz kolejny) wyobrażeniami o miłości.

Wizyta w Watykanie prowadzi do rozczarowania religią instytucjonalną i osobą papieża, który wcale nie przejmuje się polską walką o niepodległość.

Rozczarowany Kordian staje więc na szczycie Mont Blanc. Po co?

(…) pełen różnych postępowych myśli o obalaniu przesądów, nadgniłych krzyży i tronów, zbuntowany może bardziej przeciw tyranowi, który dławi wolność, niż przeciw rosyjskiemu carowi, który zagarnął Polskę, wchodzi oto na ów teoretyczny szczyt, żeby tam, w obliczu wzniosłej natury, wedle wszelkich recept się uwznioślić (…). Bo jako dorastający jeszcze nie romantyk Kordian wie, że może liczyć tylko na siebie, ponieważ ludzki świat składa się z tyranii i z pozorów. (…) Szybko zostało to udowodnione w czasie podróży Kordiana przez Włochy i Anglię, gdzie po kolei tracił złudzenia i „wiary dziecinne”, w które, dodajmy, słabo wierzył od początku, więc je demaskował z niekłamaną satysfakcją. Teraz, ogołocony ze złudzeń przez papieża i kobiety (…) stoi wobec czystej natury też czysty, bo oczyszczony dokładnie z wszelkich wyuczonych wartości. (…) Kordian (…) nie widzi światopoglądu, do którego miałby wewnętrzne przekonanie: „nic-nic-nic” tylko te „lodowe szczyty” i „posągowe piękno” (Piwińska, s. 127).

Na górze stoi 18-latek. U progu dojrzałości mózgu. Wymagają od niego: inni bohaterowie, czytelnicy XIX-wieczni, autor, czytelnicy XXI-wieczni i sam młodzieniec. Z jego ust wychodzi zaś monolog, który choć na pierwszy rzut oka wygląda wzniośle i mądrze, to przy bliższym poznaniu okazuje się, jak zauważają badacze, czymś w rodzaju pastiszu.

Bardzo niewłaściwie wygląda ta kluczowa scena poszukiwania prawdy wewnętrznej i historycznego losu, wedle tego, co wiemy o romantyzmie. Zawsze irytowała uczonych, nie wychodziła w teatrze, budziła niesmak czytelników. Natury jest w niej tyle co góry u Szekspira. Naturalności także. Literatura na literaturze jedzie i sztuczność pogania formą niemal czystą, co się wyraża mówieniem o „pięknie”. I nic by w tym złego nie było, gdyby to było dobre, „lecz lampy brak” (Piwińska, s. 126).

Skąd się to bierze?

Badaczka wyjaśnia później:

Dlaczego jednak Kordian tak się sprawdza, tak strasznie nie wierzy sobie?
Ma powody. Przymierza się przecież z najlepszą wolą do różnych szlachetnych i postępowych idei: „więc pójdę! Ludy zawołam! Obudzę!”. Ale czuje, że coś nie tak, więc w następnym wierszu mówi: „może lepiej się rzucić w lodowe szczeliny?”. I także się nie rzuca. Na nic się nie może zdecydować, więc słusznie nie wierzy sobie, skoro na każdą myśl ma kontrmyśl, na każdą decyzję – inną, równie dobrą albo raczej równie złą, skoro niedostateczną. Cały dramat właśnie na tym polega (Piwińska, s. 129).

Kordian jest dla siebie ciągłym rozczarowaniem.

Takim rozczarowaniem sam dla siebie jest często nastolatek. Raz na wyżynach samozadowolenia, innym razem w dole żenady.

W tym momencie ważne są osoby wokół nastolatka – mądrzy dorośli (rodzice, nauczyciele), rówieśnicy (wspierający na miarę swoich możliwości).

Kordian był pierwszą częścią trylogii, nigdy nie skończonej. Być może bylibyśmy w kolejnych częściach świadkami dokończenia owego procesu kształtowania się tożsamości. Ale nie jesteśmy. Słowacki zostawia nas w momencie zawieszenia.

Czy Kordian rozwinie tożsamość osiągniętą czy raczej pozostanie w tożsamości moratoryjnej (niepewnej, kwestionującej, ociągającej się)?

Aaaaaaby… osiągnąć tożsamość

Ewa Nawrocka zauważa, że „Cykliczna powtarzalność perypetii bohatera wskazuje na to, że w każdej sytuacji i przy próbie realizacji każdego sposoby życia spotyka go klęska. Dramat rozpoczyna się i kończy śmiercią, czy może lepiej powiedzieć: wewnętrznym, wyobraźniowym przeżyciem śmierci” (Nawrocka, s. 151). Tak jakby Wszechświat (że odwołam się do modnego obecnie stwierdzenia) wciąż i wciąż rzucał Kordiana w nieprzepracowane sytuacje po to, by je w końcu przepracował.

Dalej badaczka pisze:

Można powiedzieć, że dalsze dzieje bohatera będą poszukiwaniem tego wzorca egzystencji pełnej, scalonej, sensownej. (…) I na Mont Blanc, i w podziemiach katedry św. Jana w Warszawie, będzie Kordian miał poczucie, że znalazł ośrodek integrujący dotąd rozproszoną i rozbitą osobowość, że jest już cały i jeden, że ma jakby cechy monolitu, niczym monument albo posąg. (…) Do spiskowców zawoła: „Wierzcie mi! Wierzcie, ludzie! Jam jest wielki, mocny. […] Jestem cały i jeden (Nawrocka, s. 161-162).

Nie dowiemy się, jak zakończyły się Kordianowe poszukiwania tożsamości, prowadzone ręką Słowackiego. Spojrzenie jednak na bohatera jako na nastolatka, który jest w drodze ku, a nie w pełni swoim możliwości intelektualnych i emocjonalnych, pozwala mi przyjąć go takiego jakim jest. Z życzliwością, a nie wiecznymi pretensjami (co było widać podczas obchodów Narodowego Czytania) o zaniechanie, brak czynu, niejednoznaczność.

Że już nie wspomnę o ulubionym zabiegu wielu współczesnych czytelników – narzucaniu XX- lub XXI-wiecznej perspektywy działaniom postaci z wieku XIX. Zwrócę tu, dygresyjnie, uwagę na jedną rzecz: zamach na cara. Od około 100 lat dziwią się Polacy, jak można było nie zabić cara. Przecież to wróg. Przecież to tyran. Zapomina się jednak o przekonaniach i wartościach ważnych jeszcze w 1905 roku, podobnie jak i w 1829.

Wówczas to silne było przekonanie o boskich prerogatywach władcy. Może nie wierzono już w jego boskie pochodzenie, ale w to, że jego władza od Boga pochodzi – już tak. Jak pisała Ewa Nawrocka:

Jeśli Kordian poszukuje moralnego sensu czynu, który nadałby sens jego życiu, musi się zawahać przed carobójstwem. Tylko czyn moralny, to znaczy zgodny z myślą i wyznawanym systemem wartości etycznych, mógłby usensownić jego egzystencję.
(…)
Różnica między dziewiętnastowiecznymi a dwudziestowiecznymi terrorystami polega właśnie na tym, że ci królobójcy, spiskowcy, terroryści w wieku XIX mieli sumienie, co znaczy, że poszukiwali moralnych sankcji swego czynu, zastanawiali się nad tym, czy mają prawo to zrobić i co lub kto daje im to prawo; rozważali problem, jak terror polityczny daje się pogodzić z wiarą w Boga i ideą Opatrzności Bożej (Nawrocka, s. 162-163).

Carobójstwo to również sprzeciw wobec planów Bożej Opatrzności, wielkiego Planu. A taki sprzeciw kończy się źle. Nasza moralność, przekonania, kulturowe i społeczne uwarunkowania, również pod wpływem wydarzeń historycznych, są już inne. Warto o tym pamiętać, wydając wyroki na postaci z przeszłości.

Zatem w sprzyjających okolicznościach, w odpowiednim otoczeniu i ze wsparciem również nastolatek zdolny jest do podejmowania heroicznych, jednoznacznych czynów. Ale to nie jest normalne życie. To ekstrema. A my tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono, więc może nie warto od razu wieszać psów na Kordianie.

Kordian, zupełnie jak dzisiejsi piętnastolatkowie stoi przed koniecznością zdefiniowania się, natychmiast. Kim chcę być w przyszłości? Jaką ścieżkę kariery mam wybrać? Kim jestem? Jakie mam zainteresowania? Jakie mam preferencje? Rzadko który piętnastolatek, nie postawiony na przykład pod ścianą historii, dokonuje radykalnych wyborów dotyczących swojego życia. A nawet postawiony pod tęże ścianą – dokonuje wyboru na tu i teraz, a nie na całe swoje życie. Określa się tylko w jednym kontekście, a nie od razu na różnych drogach.

Kordian staje na rozstaju (inni mówią: nad przepaścią) i ma już odpowiedzieć na pytania: kim jestem? dokąd zmierzam? jakie jest moje przeznaczenie?

Kordianowi w tym pierwszym, zwyczajowym odczytaniu odmawia się prawa do „nie wiem”, uzasadniając to wyższą koniecznością historyczną. A on… zachowuje się jak nastolatek, którego mózg jest ciągle w przebudowie, któremu ciągle coś się zmienia. Teraz już wiemy, że to zupełnie normalne, prawidłowe. Kordian wciąż biczowany jest za swoje niezdecydowanie. Jakby każdy z nas zawsze wiedział, co ma zrobić.


Jeśli czujesz się trochę jak Kordian – w chaosie uczuć, myśli, wartości. Poszukaj wsparcia wśród życzliwych Ci osób dorosłych – bliskich lub dalekich.

Infolinie pomocowe:

  • 800 70 22 22– Centrum Wsparcia dla
    Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym Bezpłatnie. Całą dobę. 7 dni w tygodniu
  • 800 12 12 12– Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka. Bezpłatnie. Całą dobę. 7 dni w tygodniu
  • 116 111– Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży Bezpłatnie. Całą dobę. 7 dni w tygodniu
  • 116 123 – Poradnia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym (Kryzysowy Telefon Zaufania). Bezpłatnie. Całą dobę. 7 dni w tygodniu
  • 112– W razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia. Bezpłatnie. Całą dobę. 7 dni w tygodniu

Po bezpłatną pomoc psychologiczną i fachowe wsparcie w sytuacji kryzysu psychicznego można zwrócić się do specjalistów również za pośrednictwem czatu lub e-maila, m.in. na poniższych stronach internetowych.


Jeśli podobał Ci się ten tekst, możesz postawić mi za niego kawę. Kliknięcie w filiżankę przeniesie CIe do buycoffe:

zarys filiżanki

BIBLIOGRAFIA

  • Marek Kaczmarzyk, Strefa napięć. Historia naturalna konfliktu z nastolatkiem, Gliwice 2020.

(link afiliacyjny)

  • Ewa Nawrocka, Słowacki – wielki nieobecny, Gdańsk 2018.

(link afiliacyjny)

  • Marta Piwińska, Złe wychowanie, Gdańsk 2005.

Zdjęcie: Leluthier, CC BY 3.0

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *